Dnia 18. grudnia 2014r., w drugi dzień wizyty w Polsce prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko udał się do Lublina. Przed przyjazdem, śledziliśmy doniesienia medialne na temat tej wizyty w Polsce. Zdawkowo wspomniano o protestach w Warszawie, które zorganizowaliśmy wraz z Kresowiakami.
Jeszcze tego samego dnia, po pikiecie pojawiły się w internecie komentarze, iż odbyły się z inicjatywy Moskwy. Portal sympatyzujący z Ruchem Narodowym – wmeritum.pl – również dostrzegł naszą aktywność i słowami autora dał do zrozumienia, że wśród uczestników protestu byli Rosjanie. Czytając ten artykuł, widać jak bardzo różni się koncepcja programowa Obozu Wielkiej Polski i Ruchu Narodowego. Dość wspomnieć, że na protestach w Lublinie, chociaż sam Ruch Narodowy się pojawił, to jednak bez banerów, bez obecność głównych przywódców (obecny był tylko rzecznik prasowy, pan Wojciech Rowiński), natomiast sposób w jaki sami zrelacjonowali swój udział w proteście, może sygnalizować że udział w tej akcji nie był priorytetem. Przeglądając strony internetowe Ruchu Narodowego oraz ONR na facebooku, również nie dostrzegliśmy żadnej wzmianki o wizycie Poroszenki w Polsce oraz tego, jaki sami mają do tego stosunek.
Na przeprowadzenie akcji protestacyjnej w Lublinie od początku nastawił się OWP. Pierwsze informacje o wizycie Poroszenki oraz chęć wyjścia na ulice by zaprotestować, podjęcie pierwszych przygotowań oraz jego nagłośnienie poprzez internet – to nasze działania których się podjęliśmy. Dość szybko do akcji protestacyjnej włączyło się zamojskie Stowarzyszenie Upamiętnienia Polaków pomordowanych na Wołyniu, pod przewodnictwem pana Wiesława Huka.
Tak jak to zwykle bywa przy wizytach dyplomatycznych oraz protestach które takim wizytom towarzyszą, nie obyło się bez kilku komplikacji. Trzeba zaznaczyć, iż ustalenie zarówno pewnych miejsc, które gość z Ukrainy może odwiedzić oraz zorganizowanie akcji protestacyjnych w sytuacji gdy wizyta odbywa się w bardzo krótkim czasie to nie lada wyczyn.
Media lokalne w ogóle nie podawały potwierdzonych informacji, gdzie zjawi się ukraiński prezydent. Była mowa o UMCS, o urzędzie wojewódzkim, o konsulacie generalnym Ukrainy, krążyły pogłoski że być może prezydent odwiedzi nawet inną uczelnię wyższą (WSEiI) a być może uda się nawet do ratusza. Nasz protest chcieliśmy początkowo zorganizować pod Wydziałem Prawa i Administracji UMCS. Lecz ostatecznie wycofaliśmy się z tego pomysłu, skupiliśmy się wspólnie z Kresowiakami na urzędzie wojewódzkim oraz konsulacie generalnym Ukrainy. Lekkim błędem okazało się jednak organizowanie oddzielnych demonstracji. Nasze protesty rozpoczęły się równocześnie, jednak po 15 minutach obecności pod urzędem wojewódzkim oraz prośbą o wsparcie pikiety pod konsulatem, podjęliśmy decyzję by zakończyć protest pod LUW i udać się pod konsulat Ukrainy. Frekwencja lekko zwiększyła się pod koniec akcji protestacyjnej, w rezultacie pod konsulatem protestowało ok 25 osób. Bardzo efektowne przemówienie wygłosił pan Huk. Akcja protestacyjna zakończyła się rozbiciem symbolicznego jajka pomalowanego na czarno-czerwone barwy UPA, jako gest rozbicia banderyzmu. Pan Wiesław Huk przypomniał również, jak silne jest lobby ukraińskie w Polsce oraz liczebna mniejszość Ukraińska. Szczególnie liczba studentów z Ukrainy w Lublinie jest zadziwiająco wysoka. Po zakończonej akcji protestacyjnej udaliśmy się wspólnie na Skwer Ofiar Wołynia, by tam złożyć wieniec pod Krzyżem Wołyńskim. W tym czasie docierały do nas informacje, że nadal trwają protesty w innej części miasta – pod Centrum Kultury, gdzie jak się okazało prezydent Poroszenko złożył wizytę.
Protesty były relacjonowane przez media lokalne, ale pojawiły się również ekipy TVP oraz RMF FM. Szczególnie irytująca była obecność dziennikarki lokalnej rozgłośni Radio eR. Wystarczy włączyć na kilka godzin radioodbiornik by posłuchać jak przedstawiają wydarzenie na Ukrainie. Obrzydliwa propaganda oraz agitacji na rzecz poparcia Ukrainy, nawet zwolennika mogłaby przyprawić o zawrót głowy.
Frekwencja na wszystkich protestach nie była jednak zadowalająca. Na przyczynę tego można podawać różne uzasadnienia – zbyt mała akcja promocyjna, niepewne miejsca protestu, co również mogło zniechęcić uczestników, ale także – nie oszukujmy się – w pierwszej kolejności zawiniło tu ogromne już zobojętnienie społeczeństwa na to, co dzieje się w Polsce. Marazm oraz niechęć do aktywności obywatelskiej są bardzo powszechne, nie tylko w Lublinie. Ja sam bardzo często słyszę komentarze typu „A dlaczego tam łazisz? Co z tego masz? Lepiej się nie wychylać, siedzieć cicho”. Bywa to irytujące. Jeśli ten tok myślenia Polaków się nie zmieni, to nigdy nie przestaniemy być kopani i opluwani przez wrogie nam narody. Obóz Wielkiej Polski na pewno jeszcze niejednokrotnie będzie organizować własne akcje protestacyjne, szczególnie teraz, gdy siła i wpływy Ukraińców w Polsce wyszły trochę na światło dzienne. Słuchając dziś wywiadu (w radiu eR, a jakże!) z konsulem generalnym Ukrainy w Lublinie, panem Iwanem Hrycakiem, sądziłem że jakoś bardziej odniesie się do naszych demonstracji. Dziennikarka zadała mu to pytanie, on sam odniósł się do tego właściwie nijak („Jest demokracja, każdy ma prawo protestować”).
Jest jednak jeden duży sukces naszych pikiet. Udało się wyciągnąć na światło dzienne, jak daleko sięgają wpływy ukraińskiego lobby w Polsce, udało się również niejako zniechęcić delegację ukraińską, by w Lublinie odsłoniła pomnik ofiar Wielkiego Głodu na Ukrainie. O ich tragedii będziemy pamiętać dopiero wtedy, gdy sami wyrzekną się ideologii banderowskiej, sami będą pamiętać o tragedii Polaków na Kresach oraz przestaną nas wciągać w ich własną wojenkę, którą sami rozpoczęli. Objazd po sąsiednich krajach i wołanie o pomoc, w sytuacji gdy rozpętało się konflikt zbrojny za amerykańskie pieniądze, to przejaw braku odpowiedzialności.
Daniel Sycha
Komentarze obsługiwane przez CComment