foto1
foto1
foto1
foto1
foto1


Jak podają raporty instytucji rządowych i organizacji walczących z plagą narkotykową, w ostatnich latach - nastąpił niebezpieczny wzrost spożycia bardzo groźnego narkotyku z grupy tzw. MDME, znanego powszechnie w ulicznym handlu jako Ecstasy. Aż 12% młodzieży amerykańskiej choć raz spróbowało tego narkotyku, a spożycie wzrosło aż o 70% w ciągu ostatnich dwóch lat. Skąd pochodzi ten narkotyk, kto tworzy na niego rynki zbytu i rozkręca zapotrzebowanie? - Nieco światła rzuciło tutaj szacowne pismo żydowskie Moment.

 

           Mam przed sobą jeden z numerów dość wpływowego miesięcznika "Moment", wydawanego z podtytułem "Konwersacja na temat żydowskiej kultury, polityki i religii". Pismo to - założone przez Eli Wiesel, z myślą o kontynuowaniu wydawanego przed wojną w Warszawie w języku jidysz, pisma "Der Moment" - na swej kolorowej okładce zapowiada szokujący główny artykuł sierpniowego (2001) wydania, pisząc: "Izrael od dawna znany był ze swych pomarańczy i skórzanych sandałów. Dzisiaj Izrael posiada niemal całkowity monopol na światowy handel Ecstasy". W artykule Samuel M. Katz mówi że narkotyk Ecstasy, razem z marihuaną, haszyszem, heroiną i kokainą jest dzisiaj spożywany i sprzedawany w wielkich ilościach w Izraelu, który "jest krajem o wielkim spożyciu narkotyków z około 300-tysiącami narkomanów". Jak ocenia Biuro Kontroli Narkotykowej i Przeciwdziałania Przestępstwom działające przy ONZ, 75% wszystkich przestępstw dokonywanych w Izraelu ma swe źródła w spożyciu bądź handlu narkotykami.

         Wśród młodzieży izraelskiej panuje "desperacja, która wyjaśnia akceptację przyjmowania narkotyków" - mówi amerykański przedstawiciel ośrodka do walki z narkotykami, który przez wiele lat pracował w Izraelu. Spójrz na to miejsce: 18-, 19-latkowie ze swymi telefonami komórkowymi i pięknymi samochodami, wychowani są na MTV i Hollywoodzie. [...] Wiadomości wypełnione są informacjami o zabijaniu, korupcji, rabiniczych sporach - to są cegiełki w ścianie, która oddziela ich nadzieje na życie na Bliskim Wschodzie według wyśnionej amerykańskiej wersji.
         Jednak nie o samo spożycie narkotyków chodzi. Amerykański Departament Stanu oficjalnie ocenił Izrael już w 1998 roku jako "nie tylko kraj, w którym spożywa się narkotyki, ale - tak jak Kolumbia, Tajlandia i Pakistan - jako kraj o wielkiej sile w narkotykowym handlu". Autor artykułu w piśmie "Moment" zadaje pytanie w jaki sposób izraelskie kręgi kryminalne stały się światowymi dystrybutorami Ecstasy? Otóż dowiadujemy się, że "jak podaje holenderska policja w Antwerpii, Izraelczycy, posiadają od lat zorganizowane sieci przemytowe: przesyłają skradzione diamenty przez Brukselę i Amsterdam do różnych punktów na całym świecie". Gdy tylko pierwsi dystrybutorzy narkotyków przetarli szlaki, "byli oni w stanie 'zgrać' się z dotychczasowymi kanałami dystrybucji diamentów". Przedstawiciele władz holenderskich i belgijskich oraz amerykańscy funkcjonariusze biura antynarkotykowego DEA operujący w Europie stwierdzają, że "izraelscy dystrybutorzy tworzyli rynek narkotykowy i tworzyli zapotrzebowanie na narkotyki w Europie i na świecie. [...] Poprzez istniejącą sieć przemytniczą, Izraelczycy łatwo zalali rynek europejski, izraelski i amerykański".

         Największymi narkotykowymi kanałami przerzutowymi są tradycyjnie Nowy Jork i Miami (Floryda), oba z dużą populacją żydowską, a ostatnio doszło do tego całe Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjedoczonych, szczególnie Los Angeles. Policja belgijska określa klasyczną trasę narkotykową: Tel Aviv-Antwerpia-Amsterdam-Nowy Jork.
        Najbardziej zaskakujące jest jednak jasne pokazanie przez autora tekstu kto tak naprawdę trudni się przemytem narkotyków oraz, tradycyjnie, diamentów. "Izraelczycy jako kurierów głównie korzystają z Izraelczyków".
Jeden z ostatnio aresztowanych przywódców narkotykowej siatki wykorzystywał do przemycania Ecstasy młodych ‘ortodoksyjnych i chasydzkich Żydów z Nowego Jorku’, którzy "biorą przeciętnie 30 do 45 tysięcy pastylek Ecstasy przy każdej podróży do Nowego Jorku, przewożąc w odwrotną stronę nawet i 500 tysięcy dolarów w gotówce. [...] Przemytnicy rekrutują się z ortodoksyjnych społeczności w Williamsburgu, Brooklynie, Monsey [stan New Jork]" - konkluduje autor artykułu w piśmie żydowskim "Moment". Młodzi ortodoksyjni Żydzi przyłapani na przewożeniu narkotyków, często tłumaczą się, że myśleli, iż "tylko przemycają diamenty". Oto moralność młodych chłopców wychowanych na Talmudzie w rabiniczych szkołach.
Lech Maziakowski
(Biuletyn PRP nr 174)

Komentarze obsługiwane przez CComment

Niepodległość nie dlatego mamy, że ktoś powiedział głośno, iż jej chce, jeno dlatego że byli ludzie zmierzający planowo do jej odzyskania, orientujący się mniej więcej w warunkach do tego niezbędnych i umiejący te warunki dla postawionego sobie celu wykorzystać.
Roman Dmowski