Cel prezydentury Putina: odnowienie chrześcijaństwa w Rosji i obrona chrześcijan na świecie. „08 lutego 2012 roku odbyło się w Monastyrze Daniłowskim, oficjalnej rezydencji patriarszej, spotkanie szefa Rządu Federacji Rosyjskiej, W. W. Putina ze Świątobliwym Patriarchą Moskwy i Wszechrusi, Cyrylem, oraz zwierzchnikami tradycyjnych wspólnot religijnych Rosji.
Świątobliwy Patriarcha Cyryl: Włodzimierzu Władymirowiczu, witamy w klasztorze Świętego Daniela! Cieszymy się, że odpowiedział Pan na naszą propozycję spotkania się z przedstawicielami organizacji religijnych i wyznań chrześcijańskich, aby przy tym porozmawiać o przyszłości naszego kraju, porozmawiać o wszystkim tym, co wydaje się być ważne dla ludzi wierzących. Chcielibyśmy przeprowadzić tą rozmowę z Panem jak z Premierem, ale przede wszystkim jak z kandydatem na urząd Prezydenta naszego kraju, i to z kandydatem, który ma, oczywiście, największe szanse, by zamienić swoją kandydaturę na realne stanowisko. Dlatego rozmowa, którą chcielibyśmy dzisiaj z Panem przeprowadzić będzie przedmiotowa i umożliwi Panu wysłuchanie prawdziwych życzeń i sugestii przedstawicieli wspólnot religijnych naszego kraju. Bardzo prosimy!
W. W. Putin: Bardzo dziękuję, Wasza Świątobliwość, szanowni przedstawiciele kościołów. Chcę podziękować przede wszystkim Patriarsze Cyrylowi za inicjatywę organizacji takiego spotkania. Z wieloma z tu obecnych znamy się wiele lat, utrzymujemy regularne kontakty. I w związku z tym chciałbym na początku naszej rozmowy powiedzieć, że nasz kraj – przechodząc niełatwe, burzliwe procesy od czasu upadku Związku Radzieckiego – nie mógł (jako kraj i jako każdy konkretny człowiek) opierać się moralnie na czymś innym, aniżeli na wartościach religijnych. Zarówno organizacje kościelne, Rosyjski Kościół Prawosławny, tradycyjne wyznania, jak i wszystkie inne organizacje religijne odegrały wielką pozytywną rolę w odrodzeniu się naszego kraju i – co najważniejsze – w tym, że nasz lud, obywatele Federacji Rosyjskiej, otrzymali jakąś moralną, etyczną bazę, grunt pod nogi, co jest niezwykle ważne dla stabilności społeczeństwa, dla przyszłości państwa i dla każdego konkretnego człowieka.
Wiadomo Wam, że w ostatnich latach państwo próbowało zrobić wszystko, aby pomóc organizacjom religijnym w odzyskaniu przez nie możliwości komunikowania się z ludźmi, zaspokojenia ich roszczeń, które nagromadziły się w ciągu wielu, wielu lat władzy radzieckiej. Jeśli w latach 2008-2011 przeznaczyliśmy 2,3 mld rubli na odzyskanie religijnych budynków i budowli, będących federalną własnością i przekazanych organizacjom religijnym, to w ciągu najbliższych trzech lat – w latach 2012-2014 – będzie to już prawie 3,5 mld rubli. W tej chwili nawet nie podejmę się określić liczby tych budynków i budowli, które zostały przekazane przez państwo organizacjom religijnym. Oczywiście, najwięcej z nich zostało przekazanych Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu, ale muszę powiedzieć, że i w czasach radzieckich największą ilość tych budynków i budowli zabrano właśnie temuż Kościołowi. Lecz także inne związki wyznaniowe, inne organizacje religijne nie mogą, jak się wydaje, narzekać na to, w jaki sposób państwo się z nimi obchodzi. Na przykład wydaje mi się, że tak wielu meczetów muzułmanie nigdy jeszcze, w całej historii Rosji, nie posiadali, a jest to ilość idąca już w setki i tysiące nawet. To tak dla przykładu.
W związku z tym chciałbym zająć Waszą uwagę, uważając za istotne omówienie kilku kwestii. Pierwsza z nich polega na tym, że, oczywiście, nasze państwo było, jest i – mam nadzieję – pozostanie (w każdym razie tak wygląda mój punkt widzenia) państwem świeckim. Państwo i Kościół są rozdzielone, a lepiej powiedzieć – bo zawsze tak to brzmiało i nadal tak brzmi: Kościół jest oddzielony od państwa. Jeszcze od czasów radzieckich ten rozdział Kościoła od państwa, ta niezależność państwa od Kościoła i niezależność Kościoła od państwa, miały, moim zdaniem, dość prymitywną interpretację. Co więcej, w poprzednich dziesięcioleciach świeckość była rozumiana w ten sposób, że Kościół i tradycyjne wyznania faktycznie były prawnie uciskane. Do takiego prymitywizmu nam w żadnym wypadku nie można dziś dopuścić. Jeśli mówimy o rozdziale Kościoła od państwa, to w obecnych warunkach powinniśmy mówić o innym rozumieniu tej świeckości, gdyż, moim zdaniem, powinna ona polegać na tym, że pomiędzy państwem i organizacjami religijnymi powinny być ustanowione zupełnie inne relacje: system współpracy, pomocy wzajemnej i technicznego wsparcia.
Jest rzeczą jasną, że owa namiastka, która była niedyś narzucana społeczeństwu w czasach sowieckich jako kodeks budowniczych komunizmu – to tylko prymitywne wyrażanie tych wartości moralnych, które są sformułowane przez tradycyjne światowe religie. I to nam, oczywiście, nie wystarczy. Nam jest potrzebny zaangażowany, prosty, skuteczny, codzienny udział organizacji religijnych w życiu społeczeństwa i państwa. Wiem, że organizacje kościelne, organizacje religijne są do tego przygotowane i chcą takiej współpracy z państwem. I, rzecz jasna, zadanie i obowiązek państwa polega dziś nie tylko na tym, żeby zwracać łupy zagrabione kiedyś organizacjom kościelnym przez państwo, ale i na tym, by tworzyć warunki do efektywnej wspólnej pracy dla odrodzenia i wzmocnienia naszego kraju, oczywiście przede wszystkim w sferze moralno-duchowej, w dziele wychowania młodych ludzi, w udzielaniu pomocy tym ludziom, którzy tego wsparcia potrzebują.
W związku z tym chciałbym zwrócić uwagę na niektóre konkretne sprawy. Pozwolę sobie na nich się zatrzymać. Pierwsze, o czym my wszyscy mówimy z Wami, i to mówimy wiele, i wiele do tego jeszcze w ostatnim czasie robimy, choć być za mało, ale jednak trend jest zupełnie oczywisty – to problem związany z demografią. Nie można rozwiązać problemów demograficznych bez wsparcia rodziny. Jest to tradycyjny kierunek działalności organizacji religijnych – wsparcie rodziny. W związku z tym uważam, że mamy sporo do zrobienia i zamierzam nastawić wszystkie struktury państwowe na jak najbardziej ścisłą współpracę z organizacjami religijnymi w tym kierunku. W związku z tym nie mogę nie poprzeć propozycji Patriarchy Moskiewskiego i całej Rusi, Cyryla odnośnie organizacji centrów pomocy rodzinie w każdym powiecie i gminie. Co więcej, przejrzałem teraz media: Rosyjska Cerkiew Prawosławna zorganizowała w Moskwie Dom Matki. Takich struktur powinno być jak najwięcej. Jak już powiedziałem, myślę, że takie centra wspierania rodziny muszą pojawić się w każdym podmiocie, w każdej gminie i to z udziałem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, innych naszych tradycyjnych wyznań, organizacji religijnych, a także społecznie zorientowanych organizacji pozarządowych. Władze wszystkich szczebli powinny zapewnić wsparcie w tworzeniu i działalności takich organizacji.
Drugi kierunek naszej partnerskiej współpracy, to kształcenie, wychowanie i edukacja. Tu kryje się jeszcze cały szereg problemów, które sztucznie wstrzymują zaangażowanie, aktywne uczestnictwo organizacji religijnych w sferze edukacyjnej. Wiadomo Wam, że po tych burzliwych i długich dyskusjach w latach 2009-2011, doszło u nas do zatwierdzenia kursu "Podstawy kultur religijnych i etyki świeckiej". W tej pracy wzięło udział prawie 0,5 mln dzieci, uczniów, 20 tys. nauczycieli i 30 tys. szkół. Nie słyszałem ani jednej poważnej negatywnej reakcji, w całym społeczeństwie praktyka ta przyjęta została pozytywnie i uzyskano bardzo dobre wyniki. Ważne jest, aby ten przedmiot nie zamienił się w przyszłości w czysto formalny program edukacyjny i dlatego, oczywiście, uczyć takich dyscyplin muszą ludzie dobrze wyszkoleni – albo teologowie, albo kapłani. I w związku z tym tutaj także niezbędna będzie pomoc państwa, ja to świetnie rozumiem; przed Ministerstwem Edukacji będzie postawione odpowiednie zadanie: udzielić wszelkiej niezbędnej pomocy i technicznego wsparcia organizacjom religijnym pracującym na tym kierunku. Swoją drogą, również samemu Ministerstwu Oświaty wypadnie wykonać szereg zbieżnych kroków, przede wszystkim, jak już powiedziałem, zabezpieczyć przygotowanie specjalistów przedmiotu.
W związku z tym istnieje szereg konkretnych pomysłów i propozycji. Trzeba w końcu rozwiązać jeden podstawowy, systemowy problem: zrównać uczelnie i szkoły tworzone przy udziale organizacji religijnych z państwowymi – w sprawach najmu, a także w dostępie do środków budżetowych, czy pod względem wynagrodzeń dla wykładowców i nauczycieli, którzy nauczają przedmiotów mieszczących się w edukacyjnym standardzie. Tu nie powinno być żadnej dyskryminacji. Wykonujemy, bez przesady, bardzo ważne państwowe zadanie i powinniśmy to robić wspólnie.
Należy zwrócić uwagę na edukację przedszkolną, a dokładniej – na wychowanie przedszkolne. Dążenie stowarzyszeń religijnych do otwierania nowych przedszkoli oraz do udzielania pomocy oświatowej i wsparcia istniejącym już instytucjom – powinno być aktywnie wspierane na wszystkich szczeblach władzy, zarówno w gminach, jak i na szczeblu krajowym.
Trzeci ważny kierunek, to wsparcie rządu dla służby społecznej. Tym bardziej, że uczestniczenie stowarzyszeń kościelnych w cierpieniach niepełnosprawnych, starców, osieroconych dzieci, ludzi znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej, pozostających w miejscach pozbawienia wolności, wypływa ze szczerej motywacji duchownych, motywacji zakorzenionej w wartościach miłości bliźniego, miłosierdzia, dobroczynności, wspólnych dla wszystkich tradycyjnych religii naszego kraju.
Uważam, że organizacje non-profit tworzone przy udziale Kościoła powinny mieć dostęp do konkursów na realizację państwowych i komunalnych zadań na rzecz usług społecznych, i to powinny mieć taki dostęp na równi z instytucjami budżetowymi. Szczerze mówiąc, myślę i o tym, że takie stowarzyszenia, tworzone przy wsparciu naszych tradycyjnych wyznań, działają często znacznie efektywniej. Poza tym, państwu wypada wspierać udział przedstawicieli tradycyjnych religii w pracach rad nadzorczych przedszkoli, internatów, domów starców, więzień i zakładów poprawczych. Trzeba dać kapłanom możliwość pojawienia się tam, gdzie są oczekiwani.
Proszę Was także o włączenie się do opracowania metod, które przyczynią się do adaptacji społeczno-kulturowej obywateli przyjeżdżających do nas z innych państw. Rozumiemy i dobrze wiemy, że problem ten wydaje się dzisiaj ostry – wypowiadałem się już na ten temat. Nam tutaj trzeba zaprowadzić porządek. Trzeba bronić interesów przyjezdnych, a także, oczywiście, zabezpieczyć interesy rdzennej, miejscowej ludności. Wszystko to można zrobić cywilizowanymi metodami i w związku z tym bardzo też liczę na Wasze wsparcie. Głos Kościoła, kościelnych autorytetów, mądrych nauczycieli i kaznodziejów, musi rozbrzmiewać pełną mocą. W tym także, rzecz jasna, na federalnych kanałach telewizyjnych. Mamy na niektórych kanałach wydzielony czas, który się udostępnia organizacjom religijnym, ale, jak dotąd, jest tego w zupełności za mało. Na razie oczywisty jest brak równowagi pomiędzy tym, co już wzbudza w ostatnim czasie ciągłe rozdrażnienie u ludzi i prawdziwymi wartościami. Prawdziwymi wartościami moralnymi. Państwo, oczywiście, powinno zapewnić i będzie do tego dążyć – do zapewnienia odpowiedniego odzwierciedlenia w cyberprzestrzeni interesów tych obywateli, którzy wiążą swój światopogląd z wartościami Prawosławia i innych naszych tradycyjnych wyznań.
I jeszcze jeden priorytet, nadzwyczaj ważny i tradycyjny, ściśle mówiąc, dla naszych wyznań, przede wszystkim, oczywiście, dla Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (a w dzisiejszych warunkach dla wszystkich tradycyjnych wyznań) – to udział Kościoła w życiu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Tradycja tego udziału i służby sięga swymi korzeniami głęboko w historię naszej Ojczyzny, jest jednym z potężnych źródeł patriotyzmu. Kościół był zawsze z narodem, zwłaszcza w najtrudniejszych czasach. Chcę przypomnieć, że 22 czerwca 1941 roku, nie sięgam tu do dawniejszych dziejów, ale 22 czerwca 1941 roku, w dniu wybuchu Ii wojny światowej, po tych wszystkich represjach, prześladowaniach, znęcaniu się nad kapłanami, metropolita Sergiusz, strażnik patriarszego tronu, zwrócił się do narodu z wezwaniem do obrony Ojczyzny. Przypominam, że uczynił to wcześniej, niż Stalin. Dobrze pamiętamy z historii: na początku był zwrot: "obywatele i obywatelki", a później, gdy oceniono już poziom zagrożenia, Stalin zwrócił się zupełnie inaczej: "bracia i siostry". Też nie przypadkowo. Uważam, że warto postawić na odpowiednim poziomie rozwój instytucji duchowieństwa wojskowego. Do rozwiązania tego zadania z powinny podejść z równą powagą organizacje religijne i samo Ministerstwo Obrony. Nie tylko Ministerstwo Obrony, ale także, jak sądzę, znowu Ministerstwo Edukacji, a to dlatego, że i tutaj, tak samo jak dla pracy na uczelniach, w szkołach, potrzebni są dobrze przygotowani, wysokiej klasy specjaliści, przede wszystkim, oczywiście, teologowie. I trzeba pomyśleć o tym, aby ta dyscyplina – teologia – pojawiła się na równi z innymi humanistycznymi dyscyplinami na naszych uczelniach. I to jest to, co chciałbym powiedzieć na początku. Drodzy przyjaciele, proszę.
(…)
Hilarion – metropolita wołokołamski, przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych Patriarchatu Moskiewskiego: (…) Chciałbym jeszcze powiedzieć o tym temacie, który już tu częściowo się pojawił – o sytuacji na Bliskim Wschodzie i w innych krajach, tam, gdzie mieszka chrześcijańska mniejszość. I oto widzimy na przykładzie Iraku, Egiptu – tych krajów, gdzie przy pomocy zewnętrznej siły został obalony istniejący tam reżim – że sytuacja chrześcijan w tych krajach dramatycznie i katastrofalnie się pogorszyła. Pod rządami Saddama Husajna w Iraku mieszkało 1,5 mln chrześcijan, a teraz zostało ich około 150 tys. W Egipcie słyszymy o atakach na chrześcijańskie świątynie, o pożarach, o podpaleniach. Jest taka statystyka, że co pięć minut jeden chrześcijanin na świecie umiera za wiarę i dotyczy to przede wszystkim krajów Bliskiego Wschodu: to znowu Egipt, Irak, Pakistan, Afganistan, a teraz w Indiach powstaje trudna sytuacja. Zabijają chrześcijan, chrześcijańskie kobiety są gwałcone, chrześcijańskie świątynie płoną i trwa masowy exodus chrześcijan z tych terenów, na których na przestrzeni wieków współistnieli oni pokojowo i zgodnie z muzułmanami i przedstawicielami innych religii. Chciałbym życzyć, aby w czasie Pańskiej prezydentury jednym z kierunków naszej rosyjskiej polityki zagranicznej była systematyczna obrona chrześcijan żyjących na tych ziemiach, gdzie są oni teraz prześladowani. Silna Rosja, to taka Rosja, która broni chrześcijańskich mniejszości w tych krajach, w tym także domaga się gwarancji przestrzegania ich praw w zamian za poparcie polityczne albo pomoc ekonomiczną. Dziękuję.
W. W. Putin: Dziękuję bardzo. Nie powątpiewajcie, że tak to będzie. Nie ma żadnych wątpliwości. (...)
[Głos zabrał także Polak z Ukrainy, absolwent Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku – ksiądz Igor Kowalewski, sekretarz generalny Konferencji Katolickich Biskupów Rosji, członek Rady ds. współpracy ze związkami religijnymi przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej.]
I.L. Kowalewski: (…) Włodzimierzu Władymirowiczu, z pewnością Pan wie, że Federacja Rosyjska i Stolica Święta Watykanu mają wspólne stanowisko w wielu istotnych społecznie kwestiach międzynarodowych (niektóre z nich były już tu poruszone), i to nawet różniące się od stanowiska krajów Europy Zachodniej lub USA. Stolica Święta ostro reagowała na niektóre rzeczy, na przykład związane z awanturą w Iraku. Dla nas bardzo ważne jest umocnienie autorytetu stowarzyszeń religijnych, a przede wszystkim tych związków religijnych, które stanowią tutaj większość: Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w pierwszej kolejności – jako najbardziej nam bliskiego wyznania, pod względem nauczania wiary chrześcijańskiej, ducha, kultury, lecz i jako wyznania państwotwórczego, co dla nikogo tajemnicą nie jest, więc możemy o tym z czystym sumieniem mówić. (…) My, oczywiście, też zdajemy sobie sprawę, że – z jednej strony – poruszamy się w kierunku reform demokratycznych, ale jeszcze starożytni filozofowie wspaniale przypominali i zdawali relacje o tym, że w demokracji istnieje takie bardzo poważne, realne zagrożenie, a mianowicie – przekształcić się ona może w оchlokrację [rządy tłumu, motłochu]. Wśród naszych parafian są ludzie różnych przekonań politycznych, jednakże nikt nie jest zainteresowany tym, aby w naszym kraju zapanowała ochlokracja, czyli władza bieżących interesów tłumu, albowiem jest to droga do nikąd. Dla nas jest ważne, aby była prawdziwa demokracja, władza ludu („demos”), narodu[3]. I tego z całego serca życzymy przyszłemu Prezydentowi Federacji Rosyjskiej, i Rządowi, i wszystkim władzom. Dziękuję.”
---------
[1] – Źródło: Zapis spotkania premiera Rządu Federacji Rosyjskiej W. W. Putina ze Świątobliwym Patriarchą Cyrylem i przywódcami tradycyjnych wspólnot religijnych Rosji:
http://www.patriarchia.ru/db/text/2005767.html[2] – Lista uczestników w oficjalnym komunikacie Wydziału Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej:
- po rosyjsku:
http://www.mospat.ru/ru/2012/02/09/news57962/- po angielsku:
http://www.mospat.ru/en/2012/02/09/news57962/[3] – Dwuznaczność terminu "lud" występowała już w starożytnej Grecji, gdzie „demos” oznaczało zarówno ogół obywateli, jak i pospólstwo (klasy niższe). Demokracją nazywano formę ustroju, w której obywatele mieli wpływ na władzę. Opierając się na dwóch znaczeniach „demosu”-ludu, Arystoteles wyróżnił dwie formy ustroju oparte na jego rządach: politeię (rządy sprawowane poprzez oligarchię), oraz jej zdegenerowaną formę: demokrację (rządy pospólstwa, w tym także bezpośrednie rządy tłumu, czyli ochlokracja). Podobna dwuznaczność występuje w łacińskim pojęciu „populus” i przeniknęła do języków nowożytnych. (Wikipedia).
Zob. także:
Profesor Anna Raźny, Czy Rosja będzie z nami bronić krzyża? – artykuł z miesięcznika „Aspekt Polski” nr 148/2010 (24.02.2010):
http://www.aspektpolski.pl/index.php?option=com_content&;task=view&id=2979&Itemid=30 W Polsce wspólną z rosyjskimi prawosławnymi obronę zwalczanego w Europie krzyża utrudniać będą nie tylko fanatyczni zwolennicy obecnego kształtu Unii Europejskiej oraz jej ustawy zasadniczej – Traktatu Lizbońskiego – ale również silne lobby amerykańskie, które kreuje naszą politykę wobec Rosji. Politykę transatlantycką, antyrosyjską. Taki charakter będzie ona miała tak długo, jak długo będą się z nim zgadzali polscy katolicy. Stanęli bowiem przed następującą alternatywą: albo będą nadal godzić się na dyktat Brukseli i Waszyngtonu w sprawach religii, albo pójdą za Ojcem Świętym i głosem sumienia, które podpowiada wspólną z Rosją obronę krzyża w Europie i świecie. (prof. Anna Raźny).
Rosyjscy chrześcijanie chcą narodowej demokracji, a nie pogańskiej ochlokracji. Foto: arcybiskup Paolo Pezzi, przewodniczący Konferencji Katolickich Biskupów Rosji i patriarcha Cyryl (01.02.2012).
Grzegorz Grabowski
Komentarze obsługiwane przez CComment