
Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg nie wyklucza, że bezrobocie w USA doprowadzi do masowych zamieszek podobnych do tych, jakie przetoczyły się przez kraje Bliskiego Wschodu i Europy, raportuje sieć CNN. "Mamy dużo młodzieży, która ukończyła studia i nie znalazła pracy. Tak samo było w Kairze i podobnie zdarzyło się w Madrycie. Nie chcielibyśmy takich zamieszek u nas" – powiedział burmistrz w cotygodniowym wywiadzie radiowym.
"Społeczeństwo nie jest zadowolone. Społeczeństwo wie, że z krajem coś jest nie w porządku" – tak Michael Bloomberg odpowiedział na pytanie o wzrost poziomu ubóstwa w Stanach Zjednoczonych. Według danych urzędu statystycznego, ubóstwo w 2010 roku sięgnęło najwyższego poziomu z 1993 roku, czyli 15,1 %. W USA jest 46,2 mln biednych ludzi, tj. o 2,6 mln więcej niż w 2009 roku.
Bezrobocie może również niepokoić – sięga ono teraz 9,1 %, a według analityków, uwzględniwszy zatrudnienie w niepełnym wymiarze czasu pracy, wskaźnik ten wzrasta do 16,2 %. W sierpniu 2011 r. w gospodarce kraju – po raz pierwszy od lutego 1945 roku – nie pojawiły się nowe miejsca pracy. W 20 stanach w USA stopa bezrobocia kształtuje się powyżej średniej krajowej. Najgorzej jest w Teksasie – jest tam 13,4 % bezrobotnych.
"Krzywda pokolenia, które nie może znaleźć pracy, będzie odczuwana przez wiele, wiele lat" – uważa burmistrz Nowego Jorku i przyznaje, że nie ma szybkiego rozwiązania tego problemu. Według Michaela Bloomberga, prezydent USA Barack Obama "ma chociaż jakieś pomysły" na zmniejszenie poziomu bezrobocia. Burmistrz miał na myśli plan stymulowania gospodarki o wartości 447 mld dolarów, którego celem jest ożywienie rynku pracy.
Zgodnie z tym planem, 10 stanów o najwyższej stopie bezrobocia otrzyma 35,4 mld dolarów dotacji na rozbudowę infrastruktury, remonty budynków, zatrudnienie nauczycieli i pracowników służb ratunkowych.
Tłumaczenie: Grzegorz Grabowski
Komentarz: Może z pomocą wysłać im… Jeffreya Sachsa i Leszka Balcerowicza?
Komentarze obsługiwane przez CComment