Chyba nie ma w Polsce domu w którym nie byłoby telewizora. W niektórych nawet rodzinach można dopatrzeć się dwóch czy nawet trzech odbiorników, jednym słowem TV jest wszędzie.
Pragnąłbym w tym artykule nakreślić pewien problem, jakim bez wątpienie jest swoisty „rytuał” zasiadania przed telewizorem i czerpanie informacji z tego wątpliwego źródła. Spróbuje również odnieść to wszystko do kryzysu rodziny i zaniku relacji międzyludzkich.
Każdy z nas, nie ważne czy ma teraz -naście czy trochę więcej lat, słyszał z pewnością od rodziców czy nawet dziadków, jak to kiedyś wyglądało życie bez telewizora.Ja sam słyszałem od mojego ojca jak to dawniej sąsiad przychodził do sąsiada porozmawiać, podyskutować czy nawet napić się wódki. Nawet gdy pierwsze telewizory pojawiły się w Polsce, nikt tak naprawdę nie przejął się tym. Owszem, starsi ludzie byli w nie małym szoku widząc to cudo techniki w którym oprócz głosu widzimy poruszających się ludzi – radio bis chciało by się rzec.
A teraz co? Ano, ciężko pracujący ludzie wracają do domu i zaraz zasiadają przed odbiornikiem – tania rozrywka powiedzą jedni. Ja sądzę, że jest to coś gorszego – dehumanizacja. Ilu ludzi czyta np. książki? Studenci? Ludzie nauki? Mole książkowe? A młodzież? Większość z nich wpada w swoistą pułapkę – TV+internet, szczególnie kiedy wrócą ze szkoły. Oto ich cała rozrywka . Większość z nich nawet nie pomyśli o jakichś pasjach niekoniecznie związanych ze szkołą , niech to będzie np. sport, nauka gry na instrumencie, kółka zainteresowań itd. itp.
Nie raz słyszałem jak to ojciec będący z synem w kościele strasznie się śpieszył i wychodził przed końcem, ze względu na to, że w TV będzie dawno nie emitowany film. Smutne lecz prawdziwe. Psycholodzy przestrzegają przed sadzaniem dzieci przed ekranem. Powinno to nastąpić nie wcześniej jak w 3 roku życia, zachowując jednak ostrożność. Nie jestem wrogiem telewizji samej w sobie, sam lubię obejrzeć rozgrywki sportowe czy jakiś dobry program publicystyczny czy też film dokumentalny, ale nie czerpię wiedzy z programów informacyjnych. Zresztą posłużę się przykładem. Manipulacja. Przed czerwcem 2003 r. nie było chyba stacji która nie emitowałaby płatnych reklam namawiających nas abyśmy w czerwcowym referendum powiedzieli UE TAK i stali się jej członkiem. Jeśli ktoś z Was tego nie pamięta to przypomnę. Cały czas tylko i wyłącznie można było usłyszeć o plusach naszego wstąpienia do wspólnoty. Wszystkie te reklamy były przygotowane przez specjalistów i opłacane przez UE. Ja się wtedy zastanawiałem, dlaczego nikt nie mówi o tych złych stronach? Kolejny raj na ziemi? Nie! Raczej utopia na modłę sowiecką...
Inny przykład to sondaże, szczególnie polityczne, jeśli prezenterka mówi, że na partię X zamierza oddać głos 40% WSZYSTKICH Polaków, to ja się pytam jak to możliwe skoro sondaż został przeprowadzony na 1000 ANKIETOWANYCH osobach mających PRAWO WYBORCZE? I teraz, większość z naszych rodaków jak widzi, że partia X ma 40% a partia Y 30 , to już reszta jest mało istotna... Najgorsi są tzw „celebrities”, a więc ludzie którzy są medialni. Przykład: dlaczego Kazimierz Marcinkiewicz jest uważany za najpopularniejszego byłego premiera? Bo był medialny. Pojawiał się tam gdzie była telewizja. Skąd ludzie o tym wiedzą? Z telewizji.
Chciałbym kiedyś zobaczyć jak ludzie oglądają to co ich naprawdę interesuje. Pragnę ujrzeć więcej osób, nawet całe rodziny gdzieś, gdzie będę mieli czas tylko dla siebie. Dzisiaj, niestety, telewizor spełnia swoistą rolę „złodzieja czasu”. Ktoś powie a internet? Jest podobnie, ale tutaj mamy większe możliwości. Możemy czytać serwisy które nas interesują, sami możemy tworzyć media.
Choć nie mówię, że sieć to tylko plusy... Możemy się wypowiadać swobodnie, choć powoli nadciągają czarne chmury. Ekipa rządząca powoli będzie starała ograniczyć nam to pole manewru. Oby im się to nie udało...
WojtekOWP
Komentarze obsługiwane przez CComment