Jak się czyta książkę, która praktycznie zawiera tylko nazwy miejscowości i nazwiska? Jak książkę telefoniczną? PRAWIE, bo obok każdego nazwiska, każdej miejscowości jest opis zbrodni ukraińskich na Polakach. Książka, która ścieżka po ścieżce, czasem lasem, a czasem gościńcem prowadzi czytelnika krwawymi śladami męczeństwa Polaków. Wraz z autorami Ewą i Władysławem Siemaszko przemierzamy Wołyń lat II Wojny Światowej.
Ale to nie zbrodnie Niemców opisuje ponad 1300 stronicowa praca. To zbrodnie zwykłych ludzi, sąsiadów z dziada pradziada, zbrodnie kumów, kolegów i przyjaciół. Zbrodnie tak niesłychane i bestialskie, tak wyrachowane, że zwykłemu człowiekowi trudno w nie uwierzyć. Dwieście bez mała tysięcy Polaków, mężczyzn, dzieci, kobiet i starców porąbano siekierami, cięto piłami, okrutnie torturowano, znęcając się niewyobrażalnie tak, że umierali w męczarniach, a po uprzednim rabunku mienia ich domostwa spalono i zrównano z ziemią. Były zbrodnie niemieckie, były zbrodnie sowieckie, dziś możesz Polaku zapalić znicz pod ścianą Śmierci w Auschwitz i w Katyniu, uczcić minutą ciszy zamordowaną polską elitę. To Ci wolno, ale nie wolno Ci Polaku uczcić ofiar ludobójstwa ukraińskiego na narodzie polskim. Nie możesz w miejscu ich grobów postawić pomnika, zapalić znicza, bo do dziś nie mają grobów, po dziś dzień zbrodnia ta jest przemilczana a ofiary nie mają godnego pochówku. A ziemia, która krwią spłynęła stawia na piedestale katów i to oni maja tam pomniki. Dlatego tak ważna jest praca Państwa Siemaszków. Adresy i nazwiska, to żywy pomnik dla ofiar Ludobójstwa, dla ofiar, którym nie pozwala się na godny pochówek dla ofiar, o których chcą zapomnieć rządzący w Polsce i Ci, którzy zbrodni tej dokonali. Ta praca to dzieło monumentalne i powinno znaleźć się w kanonie lektur szkolnych.
Aneta Sala
Komentarze obsługiwane przez CComment