
Z dużym smutkiem i przygnębieniem obserwujemy jak co roku władze państwowe "obchodzą z pompą" kolejne rocznice tego nieprzemyślanego zrywu. Powstania, które poza licznymi stratami, zmarnowaniem nagromadzonej energii narodowej nic dobrego zniewolonej Ojczyźnie nie przyniosły. Musimy sobie to w końcu uświadomić, że powstań które nie mają najmniejszych, militarnych szans na sukces, nie wolno organizować. Jak długo mamy tolerować i pozwalać kolejnym pseudopolskim rządom na kultywowanie patriotyzmu klęski?
Świetnie to ilustruje rozmowa głównego architekta zwycięskiego Traktatu Wersalskiego Romana Dmowskiego z kombatantem Powstania Styczniowego - tej katastrofy oraz zbędnej daniny krwi. Otóż kombatant ten stawiał mu ostry zarzut stwierdzając: "Myśmy inaczej działali w 1863 roku, innymi drogami szliśmy do niepodległości". Dmowski chłodno i stanowczo odpowiedział: "Aleście nie doszli. Ten, kto przegrał nie ma prawa żądać, żeby go naśladowano". Czy my jako rzekomo wielki i dumny naród, zaczniemy w końcu uczyć się na własnych błędach historycznych oraz politycznych? Dziś również nie brakuje w Polsce politycznych i zagorzałych spadkobierców patriotyzmu klęski, którzy żyją w oderwaniu od autentycznego stanu państwa polskiego, którzy w ogóle nie liczą się z panującymi okolicznościami i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za własną zgubną, szkodliwą "politykę historyczną". Inteligentne demaskowanie patriotyzmu klęski na rzecz patriotyzmu zwycięstwa i tryumfu, to zadanie dla wszystkich odpowiedzialnych oraz uczciwych rodaków. Zadaniem każdego, prawego Polaka jest walka z fatalną tradycją insurekcyjno-romantyczną. Ten "patriotyzm starego typu" bardzo irytował głównego architekta oraz ojca państwowości polskiej. Bardzo trafnie zdefiniował ten swoisty "chory stan umysłu polskiego" Dmowski. "Cała tradycja porozbiorowa, święcona stale w obchodach listopadowych i styczniowych, była przeciwko rozumnej, samodzielnej polityce polskiej. Była to, co prawda, tradycja klęsk, tradycja stopniowego likwidowania sprawy polskiej, myśmy wszakże tak odbiegli od innych narodów, że święcimy klęski, gdy tamte narody święcą zwycięstwa. Gorsza, że autorzy tych klęsk umieją przemawiać jak mistrze". Ten narzucany z całą premedytacją i perfidią Polakom kult klęsk, ten "powstańczy szantaż", sięga nieprzypadkowo czasów upadku myśli narodowej, czysto polskiej, odejścia od jej zdrowych kanonów, co okazało się równoznaczne z całkowitym upadkiem państwa polskiego w XVIII wieku. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że rozbiory były ostatecznym aktem likwidacji I Rzeczypospolitej jako państwa i niszczenia narodu będącego obrońcą określonych wartości cywilizacyjnych, ustrojowych oraz etycznych. Zostały także popełnione jawne błędy wewnętrzne, które przyczyniły się do utrwalania stanu zależności poprzez nierozsądne, nieodpowiedzialne zachowania; w interesie głównego beneficjenta oraz pomysłodawcy rozbiorów Rzeczypospolitej - mianowicie Prus. Ciekawostką dla antypolskich środowisk kontrowersyjną jest fakt, że Sejm Czteroletni, zdominowany przez masonerię, opanowany został przez stronnictwo tylko z nazwy patriotyczne, które było w gruncie rzeczy emanacją stronnictwa propruskiego. Warto o tym pamiętać, aby nie powtarzać ciągle tych samych błędów z przeszłości. Niech historia będzie dla nas w końcu surową nauczycielką życia. Niech chociaż raz Polak będzie mądry przed szkodą. Po powstaniu listopadowym pozostała pieśń: "powstań Polsko, skrusz kajdany, dziś Twój tryumf albo zgon". Pieśń ta w sposób bardzo czytelny ukazuje haniebną i zbrodniczą ideologię wzywającą do ryzykowania życia oraz bytu Ojczyzny. Brutalna historia uczy, że co około 30-40 lat, każde pokolenie Polaków miało szansę się wykrwawić, wykazać się najgorszego typu "patriotyzmem" i ponieść widowiskową klęskę, która potrafiła cieszyć naszych wrogów.
Powstanie styczniowe 1863 roku było kolejnym, niemal samobójczym błędem, które przyniosło nam kolejną spektakularną klęskę, znacznie pogarszając naszą złą sytuację geopolityczną oraz przedłużając okres upokarzającej niewoli. Istotą polityki europejskiej było wówczas coraz wyraźniejsze zbliżenie francusko-rosyjskie, co oznaczało złamanie solidarności między naszymi głównymi zaborcami - Prusami i Rosją. W takim wypadku sprytny niemiecki scenariusz przewidywał posłużenie się, jak zawsze głupimi i niewyrobionymi politycznie Polakami. Ma rację Roman Dmowski w swojej znakomitej książce "Świat powojenny i Polska", że jeszcze długo po odzyskaniu niepodległości, uznawano nas w Europie Zachodniej za bezmózgą masę, która odpowiednio sprowokowana da się użyć przeciw własnym żywotnym interesom. Różnymi kanałami pchały nas więc Prusy do konfrontacji z Rosją, aby zniszczyć rysujące się coraz bardziej porozumienie francusko-rosyjskie. Rebelia ta była więc dla Prus prawdziwym wybawieniem a chwilę po jej wybuchu, zaoferowały one Rosji pomoc militarną podpisując słynną Konwencję Alvenslebena. Na mocy tej konwencji wielki niemiecki patriota oraz autentyczny mąż stanu - Otto von Bismarck zrobił karierę polityczną a nam pozostała, słuszna zresztą opinia na świecie, że własnymi rękami potrafimy zadać ostateczny cios sprawie polskiej. Poskromienie tej naiwnej, szaleńczej polityki - patriotyzmu klęski, "powstańczego szantażu" nadeszło z chwilą opanowania tych fatalnych, makabrycznych nastrojów przez polski obóz narodowy, który pod przywództwem genialnego stratega oraz wizjonera Romana Dmowskiego wraz z innymi, wielkimi jego współpracownikami pozwolił wydobyć sprawę polską z niebytu i grobu. Wersal jest całkowitym zaprzeczeniem tradycji insurekcyjno-romantycznej. Wersal 1919 roku to owoc zwycięstwa patriotyzmu tryumfu nad patriotyzmem klęski, to wielki owoc zwycięstwa suwerennej polityki polskiej nad polityką podatną na wpływy, podszepty i inspirację zewnętrzną. To owoc tryumfu ciężkiej, odpowiedzialnej i konsekwentnej pracy u podstaw nad rewolucyjną, powstańczą agitacją. To owoc zwycięstwa rozsądku, mądrości i wytrwałości nad jawną głupotą, złymi emocjami i zacietrzewieniem, to owoc zwycięstwa polityki rozumnej, planowej, wszechpolskiej, endeckiej; odnoszącej się do wszystkich Polaków jako całego narodu nad polityką klasową, partykularną czy stanową. To wielki owoc zwycięstwa polityki wyczulonej na śmiertelne zagrożenie niemiecko-żydowskie nad polityką "choroby na Moskala". Wreszcie jest to owoc zwycięstwa wierności nauczaniu Kościoła katolickiego nad jego instrumentalnym i bezczelnym wykorzystywaniem. Największy polityk polski całego XX wieku słusznie zwalczał romantyzm polityczny, z czym wiązała się racjonalna krytyka narodowych powstań - listopadowego oraz styczniowego. Nigdy nie obawiał się głosić poglądów nie popularnych, potrafił iść pod prąd, nie cofał się przed twardą oceną politycznego znaczenia tych zmasakrowanych zrywów. Uważał je za de facto zbrojne protesty, sprzeciw niewolników wobec niewoli; a nie gruntownie przemyślane akcje polityczno-militarne. Dmowski był skrajnie uczciwy, ponieważ nie mówił tego, czego jego rodacy chcieli słyszeć. Wyróżniało go od wielu innych to, że wybuch powstań wiązał z realizacją obcych interesów, wrogich podszeptów oraz z autentycznymi prowokacjami obcych ośrodków międzynarodowych. Bismarck zadeklarował szczerą pomoc Rosjanom na wypadek ewentualnego sukcesu powstania. Tak nieumiejętnie, po partacku prowadzona sprawa polska zbliżyła ponownie zaborców, a Rosja na naszą niekorzyść przeorientowała swoją politykę zagraniczną. Późniejsze zwycięskie wojny Prus z Austrią i Francją, nie byłyby możliwe bez uzyskanej wtedy życzliwości i neutralności Rosji oraz odpowiednim zabezpieczeniem sytuacji na Wschodzie. W długich latach niewoli Dmowski uważał, żeby wywalczyć wolność należy upolitycznić masy i zmienić ich naiwny, wręcz infantylny sposób myślenia oraz pojmowania świata. W walce o niepodległość wyznaczył On strategię opozycyjną w stosunku do zarówno nurtu powstańczego jak i lojalistycznego, wiernopoddańczego. Stworzył całkowicie samodzielnie trzecią drogę do niepodległości ukochanej Ojczyzny. Dlatego właśnie endecja jest pod pewnymi względami stronnictwem fenomenalnym, nie mającej skali porównawczej do niczego innego. Zjednoczenie ziem polskich miało być punktem zwrotnym w drodze do politycznej i gospodarczej suwerenności oraz niezależności. Przy tym wszystkim należało koniecznie zmieniać Polaków; ich psychikę, podnosić narodową świadomość obywatelską, budzić aktywność, słowem wydobyć z narodu potrzebną energię oraz samodzielną myśl. No i oczywiście pracować i czekać na sprzyjającą sprawie polskiej międzynarodową koniunkturę. Słusznie więc twierdził, że tylko wielki naród stanowiący polityczną, cywilizacyjną i kulturową siłę może osiągnąć cel ostateczny, tak wymarzony - niepodległość. Tylko taki naród będzie w stanie zbudować silną państwowość oraz ekonomiczną, gospodarczą i technologiczną nowoczesność. Ten wielki polski patriota, w sposób najbardziej celny ze wszystkich myślicieli politycznych, chłostał nasz charakter narodowy oraz liczne polskie wady. Był zdecydowanym przeciwnikiem polskich kompleksów, mitów, dyletanctwa czy "chciejstwa politycznego"; jak i szowinizmu narodowego oraz ksenofobii. Uczył w polityce czysto polskiej swoich naśladowców bardzo analitycznego, chłodnego i logicznego podchodzenia do rozpatrywanych zagadnień historycznych czy międzynarodowych. Pozostanie dla nas na zawsze niedoścignionym wzorem w rozumowaniu polskich interesów narodowych; jak i głębokiego realizmu politycznego, doskonałej znajomości Europy, z których przecież słynął.
Kiedy się w końcu nauczymy jako historyczny naród, że w relacjach dwustronnych, bilateralnych nie ma przyjaciół; tylko są wieczne interesy do zrobienia? Zachęcamy, zwłaszcza młode pokolenia Polaków do zapoznania się z jego ogromnym dorobkiem polityczno-publicystyczno-ideowym.
Wojciech Jurczyk
Komentarze obsługiwane przez CComment