17 sierpnia 2020 roku obchodzimy 81. rocznicę śmierci znakomitego męża stanu, wielkiego obrońcy polskości i najwybitniejszego, zaraz po Romanie Dmowskim, polskiego polityka. Wojciech Korfanty był najbardziej niszczonym fizycznie i politycznie polskim politykiem przez plugawą sanację. W chwili śmierci miał skończone tylko 66 lat. Korfanty to jedna z najważniejszych postaci dla Śląska i jego tytanicznej walki o przyłączenie, tej niezwykle ważnej dzielnicy do państwa polskiego.
Pomińmy jego liczne i wpływowe stanowiska jakie piastował, a skupmy się na drugiej połowie jego cennego życia. Dla nas narodowców, jest on wielkim narodowym bohaterem oraz mężem opatrznościowym Górnego Śląska i Polski. Jego sposób pojmowania i uprawiania polityki rzucał się w oczy bardzo wyraziście. Nader nowoczesny tok rozumowania świata, był implikowany wpływami oraz wychowaniem w najbardziej rozwiniętej gospodarczo dzielnicy kraju - Górnym Śląsku. Wyprzedzające epokę umiejętności Wojciecha Korfantego do łączenia polityki z biznesem, wykorzystywania reklamy i działań pijarowo-propagandowych; w każdym innym, normalnym państwie byłaby dużym atutem, przyśpieszającym jego polityczny awans. Te cechy, które dziś stanowią o tak zwanym talencie politycznym, stały się jednak dla niego autentycznym przekleństwem.
Wojciech Korfanty był słusznie predestynowany do zajęcia najwyższych stanowisk państwowych. Ten na wskroś zachodnioeuropejski polityk, w najlepszym tego słowa rozumieniu, w zderzeniu z brutalną polską rzeczywistością nie został doceniony przez ówczesne państwo polskie, w którym pełnił ważne funkcje rządowe. Był wicepremierem i ministrem bez teki w rządzie trzykrotnego premiera II Rzeczpospolitej - Wincentego Witosa. Korfanty był dwukrotnie kandydatem na premiera Rzeczpospolitej, pierwszy raz w listopadzie 1918 roku. W 1922 roku był najlepszym kandydatem sejmowej większości na premiera, lecz tymczasowy naczelnik państwa - Józef Piłsudski zdecydowanie odmówił podpisania dla niego desygnacji. Już pierwsze spotkanie w odradzającym się państwie polskim, pomiędzy Korfantym a Piłsudskim przebiegło w bardzo nieprzyjemnej atmosferze. Główna tego przyczyna leżała w zachowaniu Józefa Piłsudskiego, który był wyraźnie zazdrosny o ogromną popularność, swojego wielkiego adwersarza. Od 1924 roku wydawał dzienniki - "Rzeczpospolitą" oraz "Polonię". W 1930 roku został aresztowany i wraz z posłami Centrolewu osadzony w twierdzy brzeskiej. Postawiono mu absurdalne zarzuty o malwersacje publicznych pieniędzy. W twierdzy brzeskiej, w której Korfanty nigdy nie powinien się znaleźć, był maltretowany fizycznie i psychicznie. Stracił na wadze aż 25 kilogramów. Po uwolnieniu powrócił na ukochany Górny Śląsk, gdzie jednak jako największy polityczny przeciwnik wojewody Michała Grażyńskiego był realnie zagrożony kolejnym aresztowaniem, po spreparowaniu nowych oskarżeń (władze sanacyjne de facto nie uznawały immunitetu poselskiego) udał się więc do Czechosłowacji. Wiosną 1935 roku w obawie przed brutalnymi i bezprawnymi sanacyjnymi represjami, udał się na przymusową emigrację do czeskiej Pragi. Do Ojczyzny nie mógł wrócić nawet w 1938 roku, na pogrzeb swojego syna Witolda. Rząd piłsudczykowskiego premiera Sławoja-Składkowskiego odmówił wydania mu glejtu bezpieczeństwa, czyli listu żelaznego. Po aneksji Czechosłowacji, zmuszony został wyjechać do życzliwej Polsce Francji. Był jednym z głównych założycieli antysanacyjnego Frontu Morges (wraz z Ignacym Janem Paderewskim, Wincentym Witosem, generałem Józefem Hallerem oraz generałem Władysławem Sikorskim); a później organizatorem i prezesem Stronnictwa Pracy. Korfanty podłożył staranną myśl pod powstanie w Polsce chadecji. Czym była chadecja? Powstała z połączenia chrześcijańskiej demokracji, opartej na społecznej nauce Kościoła katolickiego oraz Narodowej Partii Robotniczej. W kwietniu 1939 roku po wypowiedzeniu przez III Rzeszę niemiecką, układu o nieagresji i niestosowaniu przemocy, powrócił do słabej, sanacyjnej Polski, która go nie chciała, nie rozumiała i perfidnie niszczyła. Został haniebnie aresztowany i osadzony na Pawiaku a 20 lipca, ciężko chory, został przewieziony do szpitala przy ulicy Hożej. Właśnie w tym szpitalu, ale dużo wcześniej kurował się inny znakomity Polak - wielki obrońca polskości przed czerwonym bolszewizmem - najwybitniejszy oraz najzdolniejszy generał broni II RP - Tadeusz Jordan-Rozwadowski. On także był brutalnie niszczony przez bandycką sanację. Pomimo licznych protestów opinii publicznej, Wojciech Korfanty spędził na Pawiaku, prawie trzy miesiące. Zwolniono go 20 lipca 1939 roku z powodu ciężkiego stanu zdrowia. Operacja wykazała ciężkie uszkodzenia wątroby. Sanacyjni siepacze i sadyści nie chcieli, żeby tak zasłużona dla idei narodowej postać zmarła w więzieniu. Okoliczności jego przedwczesnej śmierci, budzą liczne kontrowersje. Jedna z poważnych hipotez twierdzi, że zatruł się oparami arszeniku, którymi nasączone były ściany jego celi.
Umiera w Warszawie 17 sierpnia 1939 roku. Niedocenionego, choćby przez lewicę i sanację, wielkiego polskiego patriotę, stolica żegna Mszą świętą w kościele Najświętszego Zbawiciela. Wojciech Korfanty - największy syn śląskiej ziemi spoczął w Katowicach, na cmentarzu przy ulicy Francuskiej. W uroczystościach pogrzebowych wzięło udział około 200 tysięcy rodaków. Był to wyraz poparcia dla prowadzonej przez Korfantego polityki niepodległościowej oraz największą manifestacją patriotyczną i antyrządową Polaków, na chwilę przed wybuchem tragicznej dla nas - II Wojny Światowej.
Mściwy i małostkowy wojewoda śląski Michał Grażyński zakazał urzędnikom państwowym udziału w jego pogrzebie; podobnie haniebnie postąpiły władze wojskowe. Świadomi i rozumni Polacy doskonale zdawali sobie sprawę, że częściowo drugie oraz trzecie Powstanie Śląskie, którego Wojciech Korfanty był dyktatorem; okazało się jednym z dwóch - obok Powstania Wielkopolskiego, polskich zrywów zbrojnych zakończonych sukcesem.
W 1997 roku otrzymał pośmiertnie, o wiele dekad spóźniony Order Orła Białego, zresztą z rąk postkomunistycznego prezydenta - Aleksandra Kwaśniewskiego. Gdyby nawet piłsudczyzna nie wykończyła Wojciecha Korfantego, to chwilę po wybuchu największego konfliktu globalnego, czyli II Wojny Światowej zrobiliby to, z ogromnym prawdopodobieństwem Niemcy.
Obóz Wielkiej Polski zawsze będzie pamiętał o jego wytrwałej pracy na rzecz odbudowania państwa polskiego. Jednak Wojciech Korfanty w przeciwieństwie do Józefa Piłsudskiego czy Ignacego Daszyńskiego, chciał Ojczyzny silnej, sprawnej i poważnej. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !
Komentarze obsługiwane przez CComment