foto1
foto1
foto1
foto1
foto1


7 maja 2020r. obchodzimy 105. rocznicę zatopienia przez marynarkę niemiecką u wybrzeży Irlandii luksusowego transatlantyka Lusitania. RMS Lusitania był w swoim czasie największym, najbardziej luksusowym i najszybszym statkiem pasażerskim na świecie. Jedynie Mauretania była jeszcze szybszym okrętem. Brytyjski transatlantyk należący do linii żeglugowej Cunard Line miał 240 m długości, był szeroki na prawie 30 metrów i mógł rozwijać oszałamiającą jak na ówczesne czasy prędkość 25-26 węzłów (czyli 46-48 km na godzinę). Na dziewięciu pokładach pasażerskich, podzielonych na kabiny pierwszej, drugiej i trzeciej klasy mógł pomieścić 2165 osób. Swoim pasażerom potrafił zaoferować najnowsze zdobycze techniki, takie jak telegraf czy elektryczne windy. Lusitania wyruszyła w swój dziewiczy rejs 7 września 1907 roku z Liverpoolu, by po ośmiu dniach dotrzeć do Nowego Jorku.

Ocean Atlantycki pokonała 101 razy. 7 maja 1915 roku okręt zatonął około 18 kilometrów na południe od wybrzeży Irlandii, trafiony tylko jedną torpedą przez niemieckiego uboota U-20. Kapitanem niemieckiego okrętu podwodnego U-20 był potępiony później przez prasę i opinię społeczną ententy - Walter Schwieger. Oczywiście tłem dla tej katastrofy wielu niewinnych ludzi była tocząca się od sierpnia 1914 roku I Wojna Światowa, między ententą a państwami centralnymi. W lutym 1915 roku Niemcy rozpoczęły na wielką skalę nieograniczoną wojnę podwodną z angielską flotą, w reakcji na wprowadzoną przez Wielką Brytanię blokadę morską. 7 maja Lusitania zbliżała się do końca podróży, płynąc wzdłuż południowych wybrzeży Irlandii, gdy około godziny 14:20 trasę przeciął jej niemiecki okręt podwodny. Liniowiec został trafiony tylko jedną torpedą w część dziobową na prawej burcie. Bardzo szybko wewnątrz kadłuba, niedaleko miejsca trafienia doszło do kolejnej eksplozji. Dopiero po dwóch dekadach okazało się, że głęboko pod pokładem przewożono amunicję i prawdopodobnie wiele pocisków artyleryjskich, tak niezbędnych do toczącej się wojny. Załoga szybko rozpoczęła wodowanie łodzi ratunkowych, ale ze względu na duży przechył, szybkie tonięcie liniowca i panikę wśród pasażerów, na wodę udało się spuścić tylko 6 z 48 szalup. W 18 minut od trafienia poddawany wielkiemu naprężeniu i przeciążeniom kadłub przełamał się w pół. Część dziobowa opadła na dno a rufowa jeszcze przez jakiś czas unosiła się na powierzchni wody, po czym również zatonęła. W tej przerażającej katastrofie zginęło 1198 pasażerów, w tym 94 dzieci. Podobnie jak w przypadku tragedii słynnego Titanica w 1912 roku, większość ofiar utonęła w zbyt zimnym dla organizmu ludzkiego oceanie lub zmarła przez wyziębienie. Morze przez parę miesięcy po katastrofie wyrzucało na brzeg ciała nieszczęśników ze zniszczonego okrętu. Spośród około 1960 osób na pokładzie, ocalało 764 ludzi. Większość specjalistów i znawców morskich twierdzi, że trafienie pojedynczym pociskiem nie powinno było zadać okrętowi aż tak dużych obrażeń i posłać go na dno. Oczywiście chwilę po tej głośnej katastrofie pojawiły się liczne teorie spiskowe. Jako źródło drugiej eksplozji wskazywano proszek aluminiowy do nabijania pocisków, pył węglowy lub wybuch kotłów parowych. Wszystkie one okazały się później nieprawdziwe. Wielu ludzi twierdzi, że rząd brytyjski celowo wystawił Lusitanię na ogromne niebezpieczeństwo, nie dając jej eskorty brytyjskich okrętów wojennych. Wszystko wskazuje na to, że jest to oczywistą prawdą. Niektórzy twierdzą nawet, że perfidnym celem Anglików była tragedia pasażerów, w tym 128 Amerykanów dla konkretnego celu politycznego! Władze brytyjskie liczyły po cichu na to, że neutralne dotąd USA, stosujące politykę izolacjonizmu i nie angażowania się w wewnętrzne sprawy Europy przystąpią w końcu do wielkiej wojny, oczywiście po swojej stronie. Chwilę po katastrofie wszczęte zostało oficjalne śledztwo i dochodzenie w sprawie przyczyn zatonięcia. Śledztwo to w Wielkiej Brytanii i USA było oczywiście utrudnione przez wymóg i konieczność tajności (przecież wciąż trwała wojna) oraz prowadzoną przez Londyn ostrą wojnę propagandową, która miała dopilnować i rzeczywiście dopilnowała, by cała wina spadła na "bestialskich Niemców". Co oczywiste, zatopienie liniowca z cywilami na pokładzie zwróciło przeciw Niemcom opinię publiczną w Wielkiej Brytanii, USA a nawet Francji; wielka wojna, dotąd tak odległa nagle dla Amerykanów zyskała znacznie bliższy wymiar oraz znaczenie. Jak podkreślała gazeta "Irish Times" wcześniej w Europie dochodziło do licznych i masowych ataków na cywilów. Liczne gazety rozpisywały się o autentycznych bestialstwach popełnianych przez żołnierzy niemieckich w Belgii, bombardowaniach niemieckich na przybrzeżne miasteczka Anglii, ale zatopienie Lusitanii było krokiem milowym, wywołało duże oburzenie oraz złość na prawie całym świecie. Niemcy stali się dla opinii międzynarodowej "mordercami dzieci i barbarzyńskimi Hunami, którzy niszczą wszystko, co spotkają na swojej drodze". Tragedia Lusitanii nie sprawiła, że USA momentalnie włączyły się do I Wojny Światowej, była jednak faktycznie początkiem końca amerykańskiej doktryny o neutralności, w tym brutalnym konflikcie. Ostatecznie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej wypowiedziały wojnę Niemcom dopiero dwa lata później, w kwietniu 1917 roku przechylając de facto szalę zwycięstwa na stronę aliantów. Zatonięcie tego luksusowego okrętu było jednym z najważniejszych i najbardziej dramatycznych wydarzeń I połowy XX wieku. Po wyeliminowaniu Lusitanii Niemcy, na wyraźne żądanie amerykańskiego prezydenta Thomasa Woodrow Wilsona poważnie ograniczyli działalność skutecznych u-bootów aż do 1917 roku. W efekcie kanclerz II Rzeszy Niemieckiej Theobald von Bethmann-Hollweg zakazał wszelkich ataków na duże statki pasażerskie, bez względu na banderę, pod jaką płyną. Zdaniem wielu wybitnych historyków właśnie przez tą fatalną decyzję dla niemieckiej racji stanu pozbawili się oni realnej i autentycznej szansy na wojenne zwycięstwo. Dlaczego? Ponieważ silne państwo niemieckie wyraźnie wygrywało wojnę morską z Anglikami. W 1915 roku okręty niemieckie (głównie u-booty) więcej zatopiły wszelkich statków brytyjskich, niż oni byli w stanie w ciągu całego roku je zbudować. Aż do zawieszenia broni 11 listopada 1918 roku niemieckie okręty wojenne zatopiły łącznie 2 753 882 BRT (tony rejestrowej brutto) tonażu przy stratach własnych wynoszących około 120 jednostek. Lusitania mogła zostać przez Anglików ocalona, ponieważ mieli bardzo dobrych fachowców w łamaniu niemieckich szyfrów. Do uratowania Lusitanii konieczna była jednak dobra wola, której zabrakło. Anglicy wiedzieli o wszelkich akcjach i konkretnym rozlokowaniu okrętów wojennych wroga. Winston Churchill i prawie cała brytyjska admiralicja wolała wystawić ten okręt na ogromne ryzyko, byleby tylko w razie katastrofy doskonale rozegrać to propagandowo. Żeby uratować Lusitanię wystarczyłoby wysłać jej eskortę z kilkunastu pancerników i niszczycieli. Prawdopodobnie wystarczyłoby także wysłać tylko jeden okręt, który zmusiłby jej kapitana do zmiany kursu oraz wybrania całkiem innej drogi powrotnej do Wielkiej Brytanii. Na okręcie tym nie było żadnych angielskich żołnierzy, jak twierdziła broniąca się desperacko przed zarzutami brytyjskimi strona niemiecka.

Wojciech Jurczyk

Komentarze obsługiwane przez CComment

Przy najlepszym planie zbawienia Ojczyzny, mieć pretensję, że są tacy w Ojczyźnie, co nas nie rozumieją, czy nie chcą rozumieć, co nam przeszkadzają - jest rzeczą śmieszną. Polityka nie jest tylko sztuką myślenia, ale i działania. Trzeba nie tylko zdobyć się na dobrą myśl, ale umieć ją w płodny czyn wcielić.
Roman Dmowski



Roman Dmowski

Jeden z ojców odzyskanej niepodległości Polski. Założyciel Komitetu Narodowego Polski.

Czytaj więcej

Jędrzej Giertych

Ideolog Obozu Narodowego, dyplomata i dziennikarz. Bliski współpracownik R. Dmowskiego, autor wielu książek i rozpraw historycznych.

Czytaj więcej

Adam Doboszyński

Polityk, pisarz i intelektualista, związany z obozem narodowym. Działacz Obozu Wielkiej Polski.

Czytaj więcej

Deklaracja Ideowa

OWP jest organizacją świadomych sił narodu, mających za zadanie uczynić go zdolnym do silnego ujęcia w swe ręce spraw swoich.

Czytaj więcej