foto1
foto1
foto1
foto1
foto1


24 kwietnia 2020r. obchodzimy 105. rocznicę haniebnego tureckiego rozkazu masowych wysiedleń i mordów na chrześcijańskiej społeczności Ormian. Tego strasznego dnia w Stambule aresztowano ponad 2300 przedstawicieli ormiańskiej inteligencji, której większość zginęła. Ormianie to starożytny naród indoeuropejski, mający trzy tysiące lat własnej historii i kultury. Jednocześnie to najstarszy chrześcijański naród na świecie, który chrzest przyjął już w 301 roku naszej ery. Głównym inicjatorem masowych deportacji i mordów był ówczesny minister spraw wewnętrznych Turcji - Talaat Pasza. Twierdził on i pisał, że każdy kto sprzeciwi się decyzji władz, nie może być już dłużej urzędnikiem państwowym.

27 maja 1915 roku rozpoczęły się deportacje Ormian zamieszkujących historyczną krainę Anatolię; byli oni siłą kierowani do Syrii oraz Mezopotamii. Rząd turecki nakazał otaczać całe miasta i wsie ormiańskie, a tych, którzy nie zostali od razu wymordowani, wypędzono w straszliwych marszach śmierci. Większość eksterminowanego narodu zginęła z pragnienia i głodu. Zatrzymanych topiono, rozstrzeliwano, wieszano, zakłuwano bagnetami, spychano w przepaści górskie; a duchownych Kościoła ormiańskiego zakopywano w ziemi lub palono żywcem. W upiornej historii masakry Ormian w imperium tureckim sprzed stu laty splatają się najgorsze tradycje nienawiści islamu do chrześcijan, bizantyjskie barbarzyństwo i elementy współczesnego nacjonalizmu w wydaniu młodotureckim. Tego typu skrajnej, szowinistycznej brutalności i sadyzmu, której rysy można zauważyć później przy masakrach dokonywanych przez niemieckich nazistów a zwłaszcza ukraińskich banderowców są czymś przerażającym i koszmarnym. Od XVII wieku tereny zachodniej Armenii z około dwoma milionami Ormian znajdowały się pod władzą turecką. W państwie Osmanów odgrywali oni rolę podobną do tej, którą w dawnej Rzeczypospolitej szlacheckiej stanowili Żydzi. Stanowili oni społeczność prężną i ruchliwą, przemieszczającą się po całym obszarze imperium. Ormianie byli kupcami, lekarzami, tłumaczami, bankierami i właścicielami kantorów zajmujących się pożyczkami. Od końca XIX wieku stworzyli też własne partie polityczne, podkreślające lojalność wobec Turcji, ale też konsekwentnie domagające się coraz większej autonomii oraz realnej poprawy swego położenia. Wielu przedstawicieli tego inteligentnego narodu spoglądało po cichu z nadzieją na państwo carów, które panowało nad wschodnią Armenią. Jest oczywiste, że rosyjski wywiad właśnie wśród nich szukał informatorów czy nawet szpiegów. Z kolei tureccy szowiniści ogłuszeni i upokorzeni kolejnymi porażkami, zaczęli szukać źródeł klęsk swojej ojczyzny, nie w zacofaniu państwa czy w jego archaicznej strukturze wewnętrznej, ale właśnie w istnieniu "niebezpiecznego, wewnętrznego wroga". Tutaj stare resentymenty islamskie wobec "niewiernych, chrześcijańskich psów" dały znać o sobie i mieszały się ze zjawiskiem stosunkowo nowym, na początku XX wieku - nacjonalizmem. Szacuje się, że w latach 1915-1917 mogło zginąć od 1,2 do nawet 1,5 miliona ludzi! Rzeź Ormian jest drugim po holocauście Żydów najlepiej udokumentowanym i opisanym ludobójstwem dokonanym przez władze państwowe, na konkretnej grupie etnicznej w czasach XX wieku. Do rzezi na nich dochodziło w Imperium Osmańskim już wcześniej, pod koniec XIX wieku, za czasów panowania Abdulhamida II nazywanego słusznie "krwawym sułtanem". Okres rządów wspomnianego wcześniej Abdulhamida II był jednym z najsmutniejszych, najbardziej ponurych w dziejach wewnętrznych Turcji. Był on despotycznie rządzącym władcą Imperium Osmańskiego, ponosi więc pełną odpowiedzialność za tę zbrodnię. Natomiast nie był to jedyny czynnik, który doprowadził do tej niewyobrażalnej zbrodni. Do dzisiaj historycy nie ustalili ostatecznej liczby Ormian, którzy zginęli podczas tych licznych rzezi. Turcy tłumaczyli, że wypędzenia Ormian były konieczne ponieważ stanęli oni po stronie carskiej Rosji, z którą "bisurmani" mieli fatalne relacje i prowadzili liczne wojny. Do dziś trwają gorące spory o to, czy rzeź pechowych Ormian była efektem drobiazgowo przemyślanego i wypracowanego planu rządu, mieszaniną oddolnej nienawiści, pogardy i zazdrości antychrześcijańskiej, chaosu wojennego i klęsk armii tureckiej w walkach z Rosją czy też zbrodniczej inicjatywy lokalnych dowódców oraz watażków chcących się obłowić na tragedii swoich nielubianych sąsiadów. Podjęciu decyzji o ludobójstwie oczywiście sprzyjała też wojna - gdy tysiące tureckich żołnierzy ginie na froncie; łatwiej zmobilizować duże grupy społeczne do realizacji obłędnego celu i skłonić je do akceptacji, nawet najpotworniejszych metod.

Co było haniebne policja z pomocą tureckiego motłochu grabiła i paliła ormiańskie dzielnice we wszystkich tureckich miastach. Całe rodziny umierały z powodu chorób, głodu, ran i samowoli tureckich strażników. Celowo nie angażowano wojska do pilnowania całych kolumn Ormian, ponieważ było potrzebne na froncie. Tworzono specjalne jednostki pomocnicze złożone z tureckiego lumpenproletariatu oraz wypuszczonych z więzień i aresztów zbrodniarzy, kryminalistów i szumowin. Ci szybko uznali się za panów życia i śmierci setek tysięcy powierzonych sobie nieszczęśników. Na tej zbiorowej katastrofie Ormian wielu Turków dorobiło się pieniędzy, majątków czy domów. W kilku punktach wschodniej Turcji prześladowana społeczność postanowiła się bronić, wiedząc doskonale z relacji uciekinierów o masakrach swych współbraci. Do dziś w tym kraju otacza się wielkim kultem obronę miasta Van i krwawe walki pięciu tysięcy Ormian, którzy obronili się na górze Musa Dagh. Obrona miasta Van miała strategiczny sens - po paromiesięcznej, krwawej batalii na odsiecz przybyły oddziały rosyjskie, które zmusiły Turków do ucieczki. Wypadałoby jednak pamiętać, że te bohaterskie akty oporu należały jednak do zdecydowanych wyjątków. Nie wolno nam zapominać o dużej liczbie gwałtów na nieszczęsnych ormiańskich kobietach oraz dziewczynkach. Nie rzadko były one traktowane jako seksualne niewolnice przez  swoich "nowych Panów". Armeńscy historycy i publicyści twierdzą, że w licznych rzeziach śmierć poniosło nawet 1,5 miliona ludzi. Po tylu dziesięcioleciach, nikt nie jest w stanie dokładnie i precyzyjnie zweryfikować liczby ofiar. Dużo więcej jest wstrząsających relacji, które Ormianie drobiazgowo zbierali od pierwszych chwil masakry. Przez wiele kolejnych dekad emigranci szukali swoich bliskich oraz dzieci oddanych na tureckie wynarodowienie. Ta wieloletnia, dramatyczna tragedia narodu ormiańskiego, jest prawie niezauważalna w świadomości ludzi Europy Zachodniej. Co bardzo przykre dumne państwo tureckie, do dzisiaj odrzuca wszelką odpowiedzialność za te przerażające czyny ścigając nawet uczciwych, prawych i szlachetnych przedstawicieli własnego narodu, którzy nie boją się głosić oczywistej prawdy. Co było do przewidzenia ludobójstwo z 1915 roku wykopało ogromną przepaść wzajemnej nienawiści, pogardy i wrogości między tymi dwoma narodami, które nie udaje się zasypać do dziś. Współcześni historycy europejscy zastanawiają się często w jakim stopniu wielka zagłada Ormian mogła po ponad 25 latach zainspirować obłąkanego Adolfa Hitlera oraz jego fanatycznych, niemieckich zwolenników do ludobójczych i przerażających zbrodni II wojny światowej. 24 kwietnia każdego roku, obchodzimy słuszny i konieczny Dzień Solidarności z Narodem Ormiańskim, który tyle już w ciągu swoich dziejów wycierpiał.

Wojciech Jurczyk

Komentarze obsługiwane przez CComment

Żydzi przejmują główne gazety amerykańskie, jedna po drugiej.
Sir Cecil Spring-Rice Brytyjski polityk XX w.



Roman Dmowski

Jeden z ojców odzyskanej niepodległości Polski. Założyciel Komitetu Narodowego Polski.

Czytaj więcej

Jędrzej Giertych

Ideolog Obozu Narodowego, dyplomata i dziennikarz. Bliski współpracownik R. Dmowskiego, autor wielu książek i rozpraw historycznych.

Czytaj więcej

Adam Doboszyński

Polityk, pisarz i intelektualista, związany z obozem narodowym. Działacz Obozu Wielkiej Polski.

Czytaj więcej

Deklaracja Ideowa

OWP jest organizacją świadomych sił narodu, mających za zadanie uczynić go zdolnym do silnego ujęcia w swe ręce spraw swoich.

Czytaj więcej