2 stycznia 2020 roku obchodzimy 81 rocznicę śmierci największego, przedwojennego polskiego polityka i męża stanu - Romana Dmowskiego. Niemcy w 1918 roku wiedzieli, że wojna jest już przegrana dlatego postanowili szybciej się poddać by uniknąć fatalnej sytuacji gdy ich wojska będą całkowicie rozbite a terytorium Niemiec będzie okupowane przez wrogie wojska ententy. Owszem, Niemcy wojnę przegrały i skapitulowały na Zachodzie w listopadzie 1918 roku ale na wschodzie wojska te były silne i daleko wysunięte w rozbitej Rosji. Istniało wielkie niebezpieczeństwo dla przyszłej Polski. Jak Niemcy zaczną wracać do domu z frontu wschodniego, momentalnie za nimi tereny zaczną zajmować bolszewicy. Sowieci uznali, że skoro Niemcy przegrali wielką wojnę, to ich kompromitujący dla nich pokój brzeski już nie obowiązuje. Nie powstałaby wtedy żadna niepodległa Polska, ponieważ żadna siła tej nawały bolszewickiej by nie powstrzymała. Dmowski będący całe życie wielkim realistą politycznym dobrze sobie z tego ogromnego zagrożenia zdawał sprawę. Dlatego interweniował u aliantów, z żądaniem aby wojsko niemieckie dopiero wtedy zaczęło się wycofywać, kiedy uzyskają odpowiednie pozwolenie aliantów.
Tak też się stało - dopóki jednostki niemieckie nie uzyskały tego pozwolenia, dalej zajmowały dużą część Europy środkowo - wschodniej. Dzięki dalekowzroczności Dmowskiego pod niemiecką osłoną powstała Polska. Ten znakomity mąż stanu dał konieczny czas na budowę i okrzepnięcie polskiej administracji na terenach przejmowanych bezpośrednio od Niemiec. Jest to wielka osobista zasługa Romana Dmowskiego.
W 1919 roku kiedy trwała konferencja pokojowa w Paryżu Dmowski był bardzo nie mile widziany jako podstawowy polski reprezentant przez diasporę żydowską. Hipolit Korwin-Milewski wydał swoje wspomnienia poświęcone także tym zagadnieniom. Hrabia Ksawery Franciszek Orłowski, który był członkiem polskiej delegacji jako zawodowy dyplomata wydawał śniadania dla gości na których był także Korwin-Milewski i pewnego razu, pod koniec 1918 roku odwiedził ich Maurycy de Rothschild (syn Edmunda). Oto co powiedział baron Maurycy de Rothschild do zwolenników odrodzenia polskiej państwowości:
"Jeśli na kongresie oficjalnym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej będzie (nie wymieniając nawet nazwiska) ten były od miasta Warszawy członek Dumy Państwowej Rosyjskiej, który zyskał wszechświatowy rozgłos jako zajadły antysemita, to cały Izrael i on sam będą uważali taką nominację za policzek wymierzony w twarz całego ich narodu i stosownie do tego postąpią. Hrabia Orłowski powinien wiedzieć, że wpływy żydowskie na postanowienia Kongresu pokojowego są bardzo wielkie. Niechaj wie z góry i uprzedzi, kogo należy, że kiedy Polska będzie oficjalnie reprezentowana przez tego pana, to Izrael zastąpi jej drogę ku wszystkim jej celom, a one są nam znane. Wy nas znajdziecie na drodze do Gdańska, na drodze do Śląska pruskiego i do Cieszyńskiego, na drodze do Lwowa, na drodze do Wilna i na drodze wszelkich waszych projektów finansowych. Niech pan hrabia o tym wie i stosownie do tego postąpi" (!)
Rotschild mówiąc o Izraelu nie miał oczywiście na myśli państwa żydowskiego, które wtedy w ogóle nie istniało, lecz całą społeczność żydowską. Wszystko wskazuje na to, że Dmowski nigdy się o tej rozmowie nie dowiedział, ponieważ jego bliski przyjaciel Jan Żółtowski, który został powiadomiony o tej rozmowie z Rotschildem przez samego Orłowskiego nie przekazał tego szokującego, żydowskiego szantażu Dmowskiemu. Teraz możemy sobie wyobrazić jaka brutalna gra toczyła się o to, by tylko Dmowski nie był głównym przedstawicielem polskiego programu terytorialnego! Gdyby w Wersalu sprawy polskie reprezentował inny pan niż autentyczny twórca polskiej państwowości, to pewnie Żydzi byliby zadowoleni, ale polska racja stanu bardzo by na tym ucierpiała. Oto co o tym wielkim polskim patriocie pisał znany niemiecki historyk Walther Recke: "Wówczas nigdy by nie powstała Polska w rozmiarach jak dzisiejszych, gdyby jeden człowiek zręczną pracą nie podłożył pod to państwo fundamentów. Nie podobna jest nie podnosić dość wysoko tego znaczenia, jakie dla powstania państwa polskiego posiada Roman Dmowski." Choć Dmowski przez prawie całe swoje życie szedł politycznie przeciw Niemcom, to nie można powiedzieć by kierował się nienawiścią wobec naszych zachodnich sąsiadów czy szowinizmem narodowym. Ten największy Polak całego XX wieku słusznie obawiał się niemieckiego imperializmu oraz rewizjonizmu wobec słabszej Polski, a jednak nie przeszkodziło mu to w Wersalu gorąco namawiać polityków zwycięskiej koalicji by zgodzili się przyłączyć do Niemiec całą Austrię. Chciał by pokonane Niemcy nie poczuły się po Wersalu zbyt mocno upokorzone. Gdyby alianci zgodzili się dać Niemcom całą Austrię być może główni winowajcy wybuchu I wojny światowej zaczęliby ekspansję w kierunku południowo-zachodnim co dałoby Polsce kilkanaście lat więcej spokoju.
Roman Dmowski był wizjonerem politycznym, przewidział wybuch wojny światowej, rozpad Rosji oraz porażkę Niemiec i Austro-Węgier w walce z państwami ententy. Polska zawdzięcza mu najistotniejsze korzyści uzyskane na konferencji i o największym znaczeniu na przyszłość. Kolejnym, wielkim jego zwycięstwem osobistym było uzyskanie dostępu Polski do morza, dzięki temu, że dyplomacja polska w Wersalu była na bardzo wysokim poziomie. Dzięki usilnym jego zabiegom powstała we Francji doskonale uzbrojona armia polska, która była głównym argumentem przemawiającym za tym, żeby Polaków faktycznie uznać za naród popierający i autentycznie walczący z najgroźniejszym naszym wrogiem - państwem niemieckim. W Wersalu gdy premierowi brytyjskiemu Lloyd-George'owi brakowało merytorycznych argumentów przeciwko Polsce, to atakował polską delegację Józefem Piłsudskim, legionami walczącymi po stronie Niemiec i tak zwanymi "aktywistami".
Roman Dmowski po konferencji pokojowej wyszedł ze zdrowiem mocno nadszarpniętym, przeszedł ciężkie zapalenie płuc. Moim zdaniem endecja w czasie II Rzeczpospolitej posiadała jedyny realny program polityczny dla kraju, otoczonego przez dwóch śmiertelnych wrogów - Niemcy i Rosję bolszewicką. Za ogromne zasługi oddane Ojczyźnie powinien być pochowany w złotej kaplicy Bolesława Chrobrego w katedrze poznańskiej, niestety nie zgodził się na to prymas Polski - August Hlond. Na pogrzeb Romana Dmowskiego w Warszawie przybyło ponad 150 tysięcy wdzięcznych mu rodaków. Pochowano go w grobowcu rodzinnym, na cmentarzu bródnowskim w stolicy, który wówczas uchodził za miejsce spoczynku dla ubogich.
Wojciech Jurczyk
Komentarze obsługiwane przez CComment