9 lutego 2019 roku obchodzimy 428 rocznicę urodzin jednego z najwybitniejszych hetmanów I Rzeczypospolitej - Stanisława Koniecpolskiego. Urodził się 9 lutego 1591 roku w Koniecpolu w rodowej posiadłości jego rodziców - Koniecpolskich, zmarł 11 marca 1646 roku w Brodach; przeżył 55 lat. Syn wojewody sieradzkiego Aleksandra Koniecpolskiego i Anny Sroczyckiej. Miał ośmioro rodzeństwa, po ojcu był potomkiem samego Zawiszy Czarnego. Stanisław był nie tylko wybitnym wodzem, ale i jednym z najbogatszych magnatów kresowych zwanym przez zazdrosną szlachtę "wicekrólem Ukrainy". Koniecpolski herbu Pobóg był hetmanem wielkim koronnym i jednym z najwybitniejszych polskich wodzów oraz dowódców całego XVII stulecia. Jego zdolności dowódcze i talent, a właściwie geniusz wojenny stawiają go w jednym szeregu z takimi arcymistrzami wojennego rzemiosła jak Stanisław Żółkiewski, Jan Karol Chodkiewicz, Jan Zamoyski, Jeremi Wiśniowiecki, Stefan Czarniecki czy Jan Sobieski.
Jako hetman wielki koronny, wojewoda sandomierski i kasztelan krakowski Koniecpolski był jednym z najpotężniejszych i najbardziej wpływowych ludzi swoich czasów. Stanisław brał udział we wszystkich ważniejszych kampaniach Rzeczypospolitej Obojga Narodów I połowy XVII wieku. Walczył pod Kłuszynem, Moskwą i Smoleńskiem. Trzymał w ryzach szwedzkie wojska pod znakomitym przywództwem Gustawa II Adolfa w Prusach. Bronił południowo-wschodnich rubieży Rzeczypospolitej przeciwko potężnej, mocarstwowej Turcji i podporządkowanych im Tatarom. Był jednym z ostatnich, którzy w trakcie klęski pod Cecorą pozostali do końca wiernie u boku wielkiego hetmana Stanisława Żółkiewskiego, zresztą swojego teścia, który poniósł tam bohaterską śmierć. Żółkiewski bardzo lubił i wysoko cenił Koniecpolskiego. Był człowiekiem zamożnym, dumnym i okrutnym, zwłaszcza wobec kozaczyzny. Jego polityka wobec kozaczyzny była czasami niezgodna z polską racją stanu. Zawzięty wróg kozaczyzny - było trzech wielkich ludzi szczerze nienawidzących Kozaków - Jarema Wiśniowiecki, Stefan Czarniecki i właśnie Stanisław Koniecpolski. W 1637 roku wydaje rozkaz by karać i stosować bardzo ostre represje, nie tylko wobec powstańców, ale i ich rodzin podczas powstania kozackiego Pawła Pawluka. Zwycięzca spod Martynowa (1624), Hamersztynu (1627), Trzciany (1629), Ochmatowa (1644). Zasługi w walce z ordyńcami oraz pochodzenie z możnego rodu utorowały mu drogę do hetmaństwa polnego w 1618 roku. Był najmłodszym hetmanem polnym koronnym w historii I Rzeczypospolitej - miał wtedy 27 lat. Dwa lata później wziął udział w nieszczęsnej i źle przygotowanej wyprawie cecorskiej, zakończonej totalną klęską wojsk polskich. Sam hetman dostał się do tureckiej niewoli, z której powrócił dopiero w 1623 roku, za cenę ogromnego okupu. Już rok później trafiła się możliwość rewanżu. Pod Martynowem dopadł Tatarów budziackich i pobił ich niemiłosiernie. Od "zwykłych" zajęć obrony pogranicza został odwołany i wysłany nad Bałtyk, by walczyć z bitnymi i groźnymi Szwedami. Nie przestraszył się "Lwa Północy" czyli Gustawa II Adolfa i pobił go 27 czerwca 1629 roku pod Trzcianą. Podpisano rozejm, ale znakomity hetman zdał sobie sprawę, że konieczna oraz potrzebna jest natychmiastowa i gruntowna reforma armii. Przeprowadził ją razem z nowym królem Korony - Władysławem IV Wazą. Zaciągnięto więc regimenty piechoty cudzoziemskiej, wprowadzono nową formację wojskową - dragonów, zgromadzono dużą ilość broni, a zwłaszcza armat. Wybudowano też szereg arsenałów, bez których nie sposób wyobrazić sobie polskich zwycięstw w pierwszej połowie tego niezwykle wojennego stulecia. Upragnioną buławę wielką koronną Koniecpolski otrzymał w 1632 roku i wkrótce udowodnił, że w pełni na nią zasługuje. Kiedy król Władysław IV szykował odsiecz dla otoczonego przez Rosjan Smoleńska, na południu do akcji przeciwko Polsce włączyli się Turcy i Tatarzy. Była to bardzo niebezpieczna dla Rzeczypospolitej sytuacja geopolityczna ponieważ doszło do współdziałania przeciwko nam dwóch wielkich terytorialnie i poważnych mocarstw plus zawsze nieobliczalnych i nieokiełzanych Tatarów. Koniecpolski Rosjanom zadał klęskę pod Sasowym Rogiem, a Turków i ordyńców pobił 20 października 1633 roku pod Kamieńcem Podolskim. W tej bitwie zastosował wszelkie nowinki m.in. "karakol", których nauczył się walcząc z pomysłowymi Szwedami. Bitwę stoczono w oparciu o system fortyfikacji; a wygraną zapewniło umiejętne stosowanie broni palnej, nie zaś tak jak to było dotychczas i w II połowie XVII wieku - szarż świetnej polskiej kawalerii - husarii i pancernych. Także do tego znakomitego polskiego wodza należy największe zwycięstwo nad Tatarami. 30 stycznia 1644 roku Polacy rozgromili pod Ochmatowem liczne czambuły tatarskie prowadzone przez zawziętego wroga Rzeczypospolitej Tuhaj-beja. Wiktoria była tak zdecydowana i spektakularna, że pozwoliła na snucie planów wojennych przeciwko Turcji i Chanatowi Krymskiemu. Osobistym pomysłem Koniecpolskiego, niestety nigdy nie zrealizowanym był plan zniszczenia i likwidacji Chanatu Krymskiego przy pomocy Rosjan. Załamanie się tych ambitnych, dalekosiężnych wizji oraz planów wielkiej wojny z Turcją było jedną z przyczyn wybuchu największego i najtragiczniejszego w skutki powstania kozackiego na Ukrainie w 1648 roku. Koniecpolski nie mógł go stłumić, ponieważ zmarł nagle 11 marca 1646 roku. Jak twierdzą niektórzy polscy historycy bezpośrednią przyczyną śmierci mogło być przedawkowanie afrodyzjaków na potencję. Pod koniec swojego życia, ożenił się bowiem z bardzo urodziwą i młodą Zofią Opalińską. Po śmierci wielkiego wodza, jego nazwisko tłumaczono dosłownie, jako koniec Polski, co było realną zapowiedzią głębokiego oraz bardzo groźnego kryzysu Rzeczypospolitej Obojga Narodów w połowie XVII wieku, a de facto trzeciego rozbioru w 1795 roku. Mołdawski hospodar, Bazyli Lupu miał powiedzieć po śmierci Stanisława Koniecpolskiego: "Wy, Polacy, nie wiecie jeszcze, coście stracili. Nie miną dwa, a najdalej trzy lata, kiedy nie tylko wy, ale całe chrześcijaństwo żałować będzie straty tak wielkiego senatora i hetmana". Niestety te słowa okazały się być proroczymi. Moim zdaniem, gdyby Koniecpolski żył dłużej, to nie zawahałby się zgładzić Bohdana Zenobiego Chmielnickiego ku czemu miałby i ochotę i możliwości. Był wodzem odważnym, zdecydowanym i mającym duży autorytet w wojsku. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że nie dowodziłby w polu tak źle i nieudolnie jak hetman wielki koronny Mikołaj Potocki.
Wojciech Jurczyk
Komentarze obsługiwane przez CComment