foto1
foto1
foto1
foto1
foto1


Pierwsze pogłoski o planowanym „marszu równości” pojawiły się w Lublinie już w sierpniu, rychło okazało się, że to nie plotki, a data marszu została zaplanowana na 13 października, tydzień przy wyborami samorządowymi. Kto wpadł na taki termin wydarzenia, to pytanie pozostawię otwarte. Organizatorem marszu jest Bartosz Staszewski, aktualnie student filologii szwedzkiej na WSPS w Warszawie, reżyser filmu „Artykuł 18” i organizator innego, podobnego wydarzenia w Częstochowie, gdzie „wsławił się” publicznym zaprezentowaniem narodowego godła w tęczowych barwach.

Tym przypadkiem osobiście zainteresował się minister spraw wewnętrznych, Joachim Brudziński. Całą sprawę opisał portal natemat.pl, nie będę więc tu powielał treści. I teraz pan Staszewski postanowił „uszczęśliwić” mieszkańców Lublina. Jakże musi być sromotnie zawiedziony postawą większości mieszkańców miasta, którzy do jego pomysłu odnieśli się bardzo krytycznie. Pan Staszewski urodził się i mieszkał jakiś czas w Szwecji, może tam panują współcześnie inne nastroje niż w Polsce, jednakże zdecydowana większość mieszkańców województwa lubelskiego hołduje tradycyjnym obyczajom, nie jest zainteresowana wdrażaniem zachodniej inżynierii społecznej i było do przewidzenia, że takie pomysły jak marsze równości spotkają się z dużą niechęcią. I z tego powodu trzeba tu wspomnieć o dwóch ważnych aspektach sprawy, które mogą służyć mieszkańcom innych miast jak swoisty przepis na skuteczną obronę.

Po pierwsze, w obliczu tego marszu wszystkie środowiska, organizacje i grupy nacjonalistyczne, katolickie i inne, zainteresowane tematem (TG Sokół) zjednoczyły się, jak nigdy przedtem. Główny ciężar walki wziął na siebie lubelski ONR, był formalnym organizatorem kontrdemonstracji, ale i pozostali nie stali bezczynnie. Do batalii włączył się Obóz Wielkiej Polski, Młodzież Wszechpolska, Klub Inteligencji Katolickiej, na wielkie słowa uznania zasługuje również ksiądz Mirosław Matuszny, proboszcz parafii Nawrócenia św. Pawła w Lublinie, który jako jeden z pierwszych w ostrych słowach odważnie określił swój punkt widzenia w tej sprawie. Przy okazji lewicy często puszczały nerwy, wielu lewackich komentatorów w internecie (głównie lokalnej prasie i na facebooku) w obelżywych słowach atakowało przeciwników marszu, chociaż sami lamentowali, że to przeciwna strona rzekomo posługuje się obraźliwym językiem. Obelżywe słowa nie oszczędziły nawet wojewody lubelskiego, Przemysława Czarnka, który od samego początku stanął po stronie mieszkańców miasta, niechętnych inicjatywie pana Staszewskiego i lobby LGBT. Gwoli ścisłości, w mediach pojawiły się informacje o możliwości odwołania wojewody z pełnionej funkcji. Bardzo wątpliwe, że dojdzie to do skutku, ale w takim przypadku lewica wykreuje tylko wojewodę na bojownika, który za kilka lat może w rezultacie zostać prezydentem miasta. Zapewne lewica nie spodziewa się takiego efektu ubocznego swoich działań. Tym bardziej, że wojewoda Czarnek w odróżnieniu od pana Staszewskiego jest tutejszy, jest swój i chociaż pełni funkcję rządową, to czasami można mieć wrażenie, że to on jest faktycznym gospodarzem w mieście. W wielu tematach wojewoda zajmował bardziej przyjazne miastu stanowisko niż niejeden radny.

Bez względu na to, jak skończy się ta historia, Lublin pokazał twardy opór i inne miasta mogę się ustawiać po korepetycje. Jednomyślna w większości i współpracująca wspólnota lokalna może być niezwykle trudnym przeciwnikiem dla różnych kombinatorów z zewnątrz, ostatnie wydarzenia w Lublinie tylko to potwierdzają. Nie dajcie się rozbijać, manipulować, współpracujcie na gruncie lokalnym, a niejeden nieprzyjaciel odejdzie z podkulonym ogonem.

Druga ważna kwestia, o której nie należy zapominać. Tzw. marsze równości odbyły się już w wielu innych miastach, w Poznaniu, w Warszawie czy w Rzeszowie. Widocznie tam mieszkańcy okazali się mniej skuteczni w obronie, piszę to z punktu widzenia nacjonalisty. Zabrakło może takiego zjednoczenia i współpracy, które w Lublinie dały nam siłę do stawienia oporu. Ale może też być tak, że tzw. fala ruchów LGBT po prostu szła z Zachodu, po drodze zawojowała kilka miast, ale tu we wschodniej części Polski, a w większej skali w Europie Środkowej i Wschodniej, trafiła na silny mur i dalej może nie pójść. Oczywiście, nie mam cienia wątpliwości, że nawet ewentualna wygrana teraz to nie wszystko, za rok lub dwa ten temat może powrócić, nikt nie powiedział, że na jednej próbie zorganizowania takiego wydarzenia się skończy. Kiedyś lewica może próbować ponownie. Ale i my też przecież nie śpimy, będziemy bogatsi w doświadczenie i na pewno kolejna próba wcale nie będzie łatwiejsza.

Prezydent Lublina Krzysztof Żuk zakazał marszu powołując się na względy bezpieczeństwa, za podstawę decyzji wziął opinię komendanta miejskiego policji, który stwierdził, że istnieje niebezpieczeństwo konfliktu, jeśli przeciw sobie staną zantagonizowane grupy społeczne. Warto tu też wspomnieć, że chociaż nikt nie prowadził na miejscu sondaży, to jednak na ulicy dawało się wyczuć nerwową i napiętą atmosferę. Stwierdzenie, że ulica lekko wrzała, nie będzie przesadzone, żaden inny temat nie wywołał w ostatnim czasie w Lublinie tylu emocji. Może tylko zezwolenie na wstęp z psem do Ogrodu Saskiego nieco podzieliło lokalną społeczność ale to i tak nie ta sama skala napięcia co w ciągu ostatniego tygodnia. Należy też wspomnieć, że chociaż organizator kontrmanifestacji również złożył do sądu odwołanie od decyzji prezydenta Żuka, to jednak zrobił to z czystej formalności, dlatego że odwoływała się druga strona.

Aktualnie wiemy już, że decyzją Sądu Apelacyjnego tzw. „marsz równości” przemaszeruje w Lublinie. Odbędzie się także kontrmanifestacja zjednoczonych środowisk narodowych.

Daniel Sycha

 

Komentarze obsługiwane przez CComment

Ta nasza walka przeciw obcym wpływom nie pochodziła z jakiegoś płytkiego szowinizmu, czy z pierwotnej ksenofobii. Myśmy nie przeceniali wartości swego narodu, przeciwnie, walczyliśmy z wszelkimi w tym kierunku zachciankami; chętnieśmy się uczyli od obcych i wieleśmy się nauczyli. Aleśmy mieli to głębokie przekonanie, że zmagać się z trudnymi, nie spotykanymi nigdzie zagadnieniami naszego bytu i naszej narodowej sprawy mogą tylko samoistne mózgi polskie, nie bojące się myśleć na własny rachunek, że uczciwie służyć sprawie polskiej mogą tylko niezależne polskie sumienia, nie ujarzmione przez obcych na żadnej drodze.
Roman Dmowski



Roman Dmowski

Jeden z ojców odzyskanej niepodległości Polski. Założyciel Komitetu Narodowego Polski.

Czytaj więcej

Jędrzej Giertych

Ideolog Obozu Narodowego, dyplomata i dziennikarz. Bliski współpracownik R. Dmowskiego, autor wielu książek i rozpraw historycznych.

Czytaj więcej

Adam Doboszyński

Polityk, pisarz i intelektualista, związany z obozem narodowym. Działacz Obozu Wielkiej Polski.

Czytaj więcej

Deklaracja Ideowa

OWP jest organizacją świadomych sił narodu, mających za zadanie uczynić go zdolnym do silnego ujęcia w swe ręce spraw swoich.

Czytaj więcej