9 maja 2017 r. Moskwa. Chłodny, deszczowy dzień. Ogromny tłum ludzi zmierza do centrum miasta. Większość kurczowo trzyma flagi, zdjęcia. Ludzi jest tak dużo, że zastanawiamy się czy wszystkich przepuszczą, chociaż centrum miasta zostało zamknięte dla ruchu samochodowego. Na każdym kroku można spotkać młodych, życzliwych wolontariuszy gotowych w każdym momencie udzielić pomocy.
Podchodząc do bramki bezpieczeństwa, słyszymy od policjantów: „To Polacy? To znaczy, że pamiętają, że zwalczaliśmy razem z faszyzm”. Czekamy cierpliwie w kolejce do przejścia przez bramkę, gdy nagle słyszymy: „Przedstawiciele słowiańskich narodów prosimy do bramki, bez kolejki!” Za bramką czekał nasz przyjaciel Oleg ze „Słowiańskiego Świata” i Czech Petr Michalu. Za chwilę kolumna miała ruszać. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Mieliśmy ruszyć wspólnie: Polacy, Czesi, Serbowie, Rosjanie i Słowacy za rosyjską organizacją Narodowo Wyzwoleńczy Ruch. Jakież było nasze zdziwienie kiedy podeszła do nas jakaś kobieta z tej organizacji i powiedziała, że Obóz Wielkiej Polski, osoby trzymające flagi polskie, czeskie i serbskie zasługują na palmę pierwszeństwa w tym marszu. Dano hasło do marszu i śpiewając “Pożegnanie Słowianki” (nieformalny hymn rosyjskiej Białej Armii z I wojny światowej) ruszyliśmy.
Chyba jeszcze nigdy tak życzliwych i szanujących się ludzi nie widzieliśmy. W jednym rzędzie: Polacy, Rosjanie, Czesi, Serbowie. Nie było nas tak wiele, jak byśmy chcieli. Dużo liczniejsze były grupy Włochów, Hiszpanów czy Anglików. Tym ostatnim mój mąż przypomniał jak to po wojnie wypędzili oni naszych pilotów z terytorium Wielkiej Brytanii, mimo iż to m.in. oni właśnie bronili brytyjskiego nieba przed Niemcami. Bardzo liczną grupę stanowili roztańczeni Szkoci przygrywający na swoim narodowym instrumencie. Nie zabrakło też Francuzów z rejonu Normandii. Trochę było nam przykro, że mimo tego, że to narody słowiańskie wywalczyły pokój, zniszczyły faszyzm, tak mało osób z tych krajów przyjechało. Jednak coś, co na zawsze zostanie w naszej pamięci to ludzie pochodzący do naszej grupy trzymający fotografie swoich dziadków, ojców z polskimi nazwiskami….Ile ich było…Serce radowało się na widok tak wielu czystych, prawdziwych polskich nazwisk .
Irena Grys-Lavrova
Roman Lavrov
Z nami stoi wnuk - marynarza Kazimierza Wierzbickiego
Rosyjski pilot, który razem ze swoim przyjacielem Polakiem zginął w boju. Razem walczyli w Wojsku Polskim. Opowiadała o nim jego wnuczka, która prosiła abyśmy szli koło niej, bo jej dziadek by tego chciał.
Matka tej kobiety wynosiła na rękach pod Lenino rannych polskich żołnierzy
Grupa słowiańska
Szkoci przygrywający na swych narodowych instrumentach
Obok nas Włosi
Komentarze obsługiwane przez CComment