Kształtowanie postaw patriotycznych oraz poznanie historii regionu ze szczególnym uwzględnieniem historii miejscowości z których pochodzimy, jest jedną z ważniejszych funkcji naszej działalności. Świadomość skąd pochodzimy, jakie są nasze korzenie i komu zawdzięczamy wolność, a przede wszystkim pamięć o tych co nie wahali się oddać własnego życia za cenę wolności przyszłych pokoleń, jest w dobie ogólnej globalizacji rzeczą niezmiernie istotną. Zacieranie się różnic międzykulturowych prowadzi do zatraty własnych tradycji, a także do braku wykształcenia się już od najmłodszych lat obowiązku patriotyzmu. Czasami warto znaleźć chwilę by przejeść się śladami historii naszego miasta czy miejscowości. Wystarczy tylko chcieć.
Mimo wielu codziennych spraw udało nam się w kilka osób spotkać w Zamościu, rodzinnym mieście naszego wieloletniego działacza kol. Arkadiusza Łygasa. W spotkaniu wzięli także udział: Grzegorz Wojciechowski, Sebastian Duras, Bernadetta Bigoraj i Maciej Wydrych. O urokach Zamościa, jego historii oraz miejscach wartych zobaczenia opowiadał nam oczywiście kol.Arek.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od słynnego Rynku Wielkiego, otoczonego malowniczymi kamienicami. Ratusz z dwuskrzydłowymi schodami dopełnia całości będącej wizytówką miasta. Nie mogliśmy sobie odmówić pamiątkowych grupowych fotografii. Miłym zaskoczeniem było godło na ratuszu, na wzór orła z okresu przedwojennego, w złotej koronie z krzyżem.
Z Rynku Wielkiego wyruszyliśmy pod spiżowy pomnik Jana Zamoyskiego założyciela Zamościa. Pomnik został odsłonięty w 400. rocznicę śmierci tego Wielkiego Polaka.
Tuż obok znajduje się katedra ufundowana przez założyciela miasta. W jej podziemiach pochowanych jest wielu członków rodziny Zamoyskich. Przy kaplicy Zamoyskich odmówiliśmy modlitwę za spokój ich dusz.
Z zadumą zatrzymaliśmy się przy Kamienicy Czerskiego, dawnej siedzibie gestapo i UB. Byli tutaj więzieni i torturowani żołnierze AK, WiN, Żołnierze Niezłomni i wszyscy ci, którzy walczyli z wrogiem. Pod pamiątkową tablicą stale palą się znicze, nie brak tez wieńców złożonych w hołdzie ofiarom.
Prowadzeni szlakiem naszego kolegi, podziwialiśmy stare obronne mury miasta oraz fortyfikacje. Punktem kulminacyjnym było zwiedzenie Rotundy. Przechodząc przez niezmienioną od czasów okupacji niemieckiej bramę z napisami pamiętającymi te czasy, czuliśmy się niczym w wehikule czasu. Stojąc na wprost miejsca straceń naszych Rodaków, widzieliśmy doprowadzanych, plutony egzekucyjne, pokrzykiwania raus! raus! huk karabinów.Krzyki męczonych i torturowanych unosiły się nad tym miejscem. W 1939r. odbywały się tutaj pojedyncze egzekucje. Lecz już rok później, doszło do masowej eksterminacji miejscowej ludności. W środkowej części placu Rotundy Niemcy na stosach palili zwłoki, chcąc zatrzeć ślady po ludobójstwie. Przeszliśmy przez wszystkie dostępne cele więzienne. Wiele z nich jest dedykowanych ofiarom kaźni m.in. harcerzom, nauczycielom, Sybirakom, ofiarom szowinistów ukraińskich. Według szacunków w tym okresie w Rotundzie więziono łącznie około 40 tys. ludzi, z czego 8 tys. zamordowano. Oddaliśmy hołd ofiarom i walczącym z najeźdźcą, którzy polegli w walce, ufając że na ich miejscu bylibyśmy gotowi na taką samą ofiarę w obronie Ojczyzny i ludności cywilnej.
Kierowani chrześcijańskim obyczajem modlitwy za zmarłych, odwiedziliśmy także cmentarz jeńców radzieckich w Zamościu, gdzie w zbiorowych mogiłach pogrzebano około 20 tys. żołnierzy.
Podczas naszego zwiedzania miasta przystawaliśmy przy każdym pomniku oraz tablicach upamiętniających męczeńską śmierć pomordowanych. Zamość jak wiele innych miast, był świadkiem wielu zbrodni na Narodzie Polskim, a ziemia ta przesiąkła polską krwią. Być może dzisiaj ta najwyższa ofiara nie jest potrzebna. Ale to wcale nie oznacza, że nie trwa wojna. Wojna polityczna, ekonomiczna, walka o wpływy. Dawni wrogie zmienili tylko metody. Kiedyś huk armat jasno oznajmiał napaść. Dziś mamy walkę w białych rękawiczkach przejawiającą się narzucanymi traktatami poddańczymi, grożeniem komisarzy. Prawa narzucane po to, by zniewolić narody i odebrać im suwerenność służą kilku „wybranym”, głodnym władzy nad całym światem. Nie możemy pozostać bierni -inaczej spuścizna, przelana krew naszych przodków- okaże się nic nie warta. A są ludzie, którzy nawet gdyby płonął świat, żałowaliby tylko płonącego razem z nim swojego domu.
Uwieńczeniem naszej wizyty w Zamościu było spotkanie organizacyjne, gdzie omawialiśmy sprawy wewnętrzne stowarzyszenia.
Komentarze obsługiwane przez CComment