Polskie powstania począwszy od insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r. a na powstaniu warszawskim 1944 r. kończąc, nie były odpowiednio przygotowane, wybuchały w fatalnym momencie geopolitycznych przesileń i nie posiadały realnego wsparcia życzliwych nam państw Europy Zachodniej.
Przeciwnik prawie zawsze był silniejszy od nas a insurekcje z reguły kończyły się sromotną klęską oraz licznymi, bolesnymi dla nas represjami. Od tej fatalnej reguły jest parę pozytywnych i chlubnych wyjątków a mianowicie zwycięskie powstania w Wielkopolsce i na Śląsku.
Już sam czas wybuchu Powstania Wielkopolskiego był odpowiedni (koniec grudnia 1918 roku). Walki rozpoczęły się bowiem, gdy śmiertelny teutoński wróg był pokonany w wielkiej wojnie i w dodatku sparaliżowany przez chaos rewolucyjny. Gdyby wojna niemiecko-polska wybuchła pół roku wcześniej (w czasie gdy Niemcy były stroną przegrywającą ale wciąż dysponującą poważną siłą militarną) to by po prostu zostało ono zmasakrowane i utopione w polskiej krwi. Samo rozpoczęcie walk w Poznaniu było spontaniczne i zainicjowane prowokacyjnym zachowaniem Niemców, którzy dopuścili się antypolskich demonstracji podczas wizyty światowej sławy pianisty, kompozytora i polskiego patrioty Ignacego Jana Paderewskiego w mieście. Co niezwykle ważne Naczelna Rada Ludowa posiadała siatkę sprawdzonych agentów w całej Wielkopolsce, którzy szybko i sprawnie przekazali na prowincję hasło do wyczekiwanego już boju. Rzadki to przypadek w naszej historii aby nasi rodacy wykorzystali czynnik zaskoczenia oraz przewagi liczebnej (z wyjątkiem okolic Bydgoszczy i Piły). Pierwszym przywódcą powstania był Stanisław Taczak - były kapitan armii niemieckiej, awansowany przez Naczelną Radę Ludową na majora. Taczak był oficerem sprawnym i energicznym, ale dotąd dowodzący tylko batalionem, czyli de facto mający pod swoim dowództwem kilkuset ludzi. Poznańska Naczelna Rada Ludowa zwróciła się więc o pomoc do władz polskich w Warszawie, do samozwańczego Marszałka i Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego aby on kogoś wyznaczył na to bardzo odpowiedzialne stanowisko. Piłsudski na dowódcę wielkopolskich wojsk wybrał generała Józefa Dowbor-Muśnickiego. Był on byłym generałem carskiej armii rosyjskiej. Istnieją racjonalne przypuszczenia, że Piłsudski (dawny członek lewicowej Polskiej Partii Socjalistycznej) nie lubiąc endecji wyraźnie dominującej w Poznańskim (tak jak i byłych carskich oficerów) celowo wyznaczył tą właśnie osobę licząc na jej ostateczne niepowodzenie. Jednak Dowbor okazał się kompetentnym i dobrym wodzem, zyskując później w Wielkopolsce spore uznanie. Już w połowie stycznia 1919 roku ochotnicze oddziały powstańców przekształcono w regularną armię z jednolitym dowództwem i słusznym przymusowym poborem rekrutów. Do końca miesiąca liczyła ona kilkadziesiąt tysięcy świadomych narodowo i ukształtowanych na patriotyzmie ludzi. Armia ta walczyła na trzech frontach: północnym (gdzie niemieckim bastionem była Bydgoszcz), południowym (gdzie Niemcy posiadali garnizon w Lesznie) i zachodnim (od strony Berlina). Powstanie Wielkopolskie miało też coś, czego innym polskim zrywom zabrakło a mianowicie skuteczne wsparcie państw trzecich - przede wszystkim zaś Francji. W tym konkretnym przypadku było ono nie wojskowe, tylko dyplomatyczne ale okazało się wystarczające.
W połowie lutego 1919 roku gdy fala rewolucji w Niemczech już opadła, a niemieckie naczelne dowództwo przeniesiono do Kołobrzegu, pod naciskiem Francji rozciągnięto rozejm II Rzeszy niemieckiej z ententą również na front wielkopolski. Marszałek Francji generał Ferdinand Foch był prawdziwym i autentycznym przyjacielem Polski na którego na prawdę można było liczyć. Poprzez swoją zdecydowaną postawę, Foch grożąc Niemcom wznowieniem działań wojennych na froncie zachodnim wymusił na niemieckim rządzie przerwanie ich kontrofensywy przeciwko powstańcom wielkopolskim! Oznaczało to, że aż do obrad konferencji pokojowej w Wersalu, większa część obszarów pozostała w dyspozycji i pod kontrolą Polaków. Od stycznia 1919 roku NRL zaczęła tworzyć w Wielkopolsce polską administrację, co było niezwykle istotne. Bardzo korzystny dla nas, Polaków, Traktat Wersalski, podpisany 28. czerwca 1919 roku przyznawał naszej umęczonej ojczyźnie ogromną większość dawnej prowincji poznańskiej (w tym również Bydgoszcz i Leszno), z wyjątkiem skrawków na północy i zachodzie (Międzyrzecz, Piła, Wschowa). Gdyby nie zdecydowany sukces tego zwycięskiego powstania to linia graniczna byłaby dla nas mniej korzystna. Ciekawostką jest fakt, że Wielkopolska przez ponad pół roku (tj. od stycznia do sierpnia 1919 roku) była faktycznie autonomicznym państwem o tymczasowym statusie. Tymczasową realną władzę, w tym przejściowym państwie sprawowała NRL i wypadła w tej roli bardzo przekonująco.
Powstanie Wielkopolskie 1919 roku jest w polskiej historiografii na prawdę rzadkim przykładem wysiłku zbrojnego: zwycięskiego, głęboko przemyślanego i ambitnie zrealizowanego. Na ten sukces złożyły się dobre i odpowiedzialne dowództwo wojskowe; karność i dyscyplina bojowa żołnierzy; posiadanie autentycznej elity politycznej jaką bez wątpienia była Narodowa Demokracja z Romanem Dmowskim na czele; odpowiedni moment wybuchu walk i wreszcie zagraniczna dyplomatyczna interwencja sojuszniczej Francji.
Niestety, to arcyważne zwycięskie powstanie (podobnie jak III Powstanie Śląskie) zajmuje stanowczo zbyt mało miejsca w polskiej polityce historycznej. Demoliberalna i okrągłostołowa III Rzeczpospolita Polska celowo i z premedytacją promuje szkodliwy dla polskiej tożsamości narodowej i prowadzący na manowce młode pokolenia Polaków "kult klęsk". Nie wolno nam dłużej tolerować tego ahistorycznego podejścia do naszej narodowej historii. Najlepszym i najbardziej widocznym przykładem "kultu klęsk" jest niepotrzebna, nachalna promocja powstania listopadowego i styczniowego, a już zwłaszcza tragicznego i obłędnego powstania warszawskiego zakończonego krwawą porażką oraz totalnego zniszczenia stolicy państwa polskiego - serca Polski. Pamiętajmy przede wszystkim o powstaniach wygranych, zakończonych ostatecznym sukcesem, ponieważ zdecydowanie na to zasługują. Nauczmy się wreszcie jako rzekomo rozumne społeczeństwo polskie wyciągać odpowiednie, logiczne wnioski z naszej historii, które insurekcje były potrzebne - miały sens, a które już zdecydowanie sensu i szans powodzenia nie miały.
Bezpośrednim pretekstem do rozpoczęcia starć zbrojnych był entuzjazm naszych rodaków spowodowany przyjazdem ważnego przedstawiciela Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu - Ignacego Jana Paderewskiego do stolicy Wielkopolski oraz niemiecka haniebna demonstracja polegająca na zrywaniu i deptaniu flag Polski oraz naszych sojuszników: Francji, USA i Wielkiej Brytanii.
Wielkopolanie, Pomorzanie i Ślązacy pod ideowo-politycznym przywództwem Ligi Narodowej, realizowali w praktyce program nakreślony przez najbardziej utalentowanego polityka polskiego XX wieku, znakomitego pragmatyka Romana Dmowskiego: budowę Wielkiej Polski, czyli państwa zjednoczonego z ziem trzech zaborów oraz świadomych obywateli wszystkich stanów, w tym również chłopów. Na nic się zdały staranne zabiegi Niemców i tajna umowa z przywiezionym przez nich 10. listopada 1918 roku figurantem Piłsudskim, że nie będzie on walczył o piędź ziemi zaboru pruskiego. W istocie Józef Piłsudski miał do odegrania wobec swoich niemieckich protektorów i mocodawców taką samą złowrogą rolę w historii Polski, jaką odegrał Włodzimierz Iljicz Lenin w historii Rosji. Jeden i drugi polityk był niemieckim skutecznym narzędziem do wtrącania się w wewnętrzne sprawy tych krajów i w miarę możliwości maksymalnego im szkodzenia. Już 27. grudnia 1918 roku wybuchło Powstanie Wielkopolskie. Polska konsekwentnie utrzymała się dzięki ogromnej determinacji oraz sile woli Romana Dmowskiego w antyniemieckiej koalicji, mimo wielu usilnych zabiegów i starań wrogów państwa polskiego i osobiście Józefa Piłsudskiego, a najbardziej cenne i wartościowe owoce zebraliśmy w Wersalu.
Konflikt polsko-niemiecki, a w konsekwencji Powstanie Wielkopolskie osiągnęło swój cel, wbrew zamiarom naszych zachodnich sąsiadów, niektórych środowisk żydowskich i perfidnej misji Józefa Piłsudskiego. Wielkopolska, a następnie Pomorze i Śląsk stały się bardzo potrzebną i konieczną częścią naszego odrodzonego państwa. Bezcenne dla obozu narodowego, ziemie te stanowiące kolebkę i piastowski fundament naszej państwowości wróciły do macierzy. Niepodległość Polski wynikała z faktu jej zjednoczenia. Głęboko przemyślana i rozumna idea wszechpolska i endecka zwyciężyła, zatriumfowała chociaż na konferencji pokojowej w Wersalu nie udało się zrealizować całego programu terytorialnego Romana Dmowskiego (tak zwanej linii Dmowskiego). Jak na posiadanie tak dużej ilości wpływowych wrogów zewnętrznych i wewnętrznych państwa polskiego, na sporą liczbę antypolskiej agentury i tak osiągnięto bardzo dużo. I jest to wielka osobista zasługa Romana Dmowskiego i wspierających go konsekwentnie, do końca polskich patriotów, nie tylko z Narodowej Demokracji. Dlatego to zwycięskie powstanie zasługuje na szczególnie częste przypominanie i utrwalanie w świadomości narodowej Polaków - uczy bowiem konsekwentnej, mądrej, wytrwałej i odpowiedzialnej miłości do ojcowizny jaką jest ojczyzna.
Cześć i wieczna chwała Powstańcom Wielkopolskim
Wojciech Jurczyk
Komentarze obsługiwane przez CComment