foto1
foto1
foto1
foto1
foto1


Z chwilą ponownego odzyskania władzy w Afganistanie przez fundamentalistów religijnych nastąpił największy kryzys wiarygodności świata do polityki zagranicznej USA jako supermocarstwa. To rzeczywiście jedna z największych katastrof polityki międzynarodowej Stanów Zjednoczonych od około pięćdziesięciu lat. Jak to się stało, że mimo wpompowania w nowe państwo afgańskie ogromnych pieniędzy, zwłaszcza w jego potencjał wojskowy, po wycofaniu się US Army to spore terytorialnie państwo tak szybko wpadło w ich ręce? Zwykli Afgańczycy przez tyle stuleci przyzwyczajeni do różnych etapów okupacji ich kraju, nie postrzegali nowej, prozachodniej administracji jako rzeczywiście ich ojczyzny, za którą zechcieli by wziąć odpowiedzialność czy tym bardziej za nią ginąć.

Upadek Afganistanu nie jest wyłącznie efektem rażących błędów militarnych, wywiadowczych czy geopolitycznych - lecz przede wszystkim tego, że przez dwadzieścia lat nie udało się tam zbudować poważnie funkcjonującego państwa. Choć imperialne Stany Zjednoczone Ameryki Północnej wydały biliony dolarów na różne operacje wojskowe, których głównym aspektem było pozyskanie bogactw naturalnych oraz gospodarcza eksploatacja tych krajów, to nie przeznaczono odpowiednich środków na autentyczną budowę struktur państwowych. Chyba nikt racjonalnie myślący nie wierzy już w tą fałszywą narrację, iż Amerykanie czy Brytyjczycy wchodzili do państw arabskich by nieść "kaganek oświaty, cywilizacji i postępu". Jakiś totalny, całkiem oderwany od rzeczywistości szaleniec musiał wymyślić, żeby wprowadzić fasadową demokrację zachodniego typu, do tego rodzaju narodów muzułmańskich, gdzie spora część życia społecznego jest podporządkowana rodzinie i Allachowi. Winę ponoszą także kolejne, nieudolne miejscowe rządy tonące w chaosie, korupcji i tymczasowości. Nie potrafiły one porozumieć się z talibami, gdy ich pozycja była wtedy relatywnie słaba. Bezspornym faktem nie podlegającym żadnej dyskusji jest również to, iż nowy prezydent USA - Joe Biden popełnia podstawowe, karygodne błędy wykazując się intelektualną indolencją i nieudolnością. Całkowite wycofanie się Amerykanów z Afganistanu pociągnie za sobą złe skutki. Najmocniej zapłacą za niego zwykli Afgańczycy, którzy nie chcą żyć w kraju wyznaniowym, rządzonym twardą ręką przez talibów. Mowa jest tu oczywiście o tych Afgańczykach, którzy co najmniej tolerowali zachodnie porządki. Zwłaszcza pozycja i sytuacja kobiet w obecnej chwili jest niezwykle trudna i godna szczerego współczucia. Jest bardzo prawdopodobne, że nie kończące się interwencje zbrojne USA będą sprzyjać narastaniu tendencjom izolacjonistycznym wewnątrz amerykańskiego społeczeństwa. Moim zdaniem, zagrożenie dla bezpieczeństwa strategicznego Ameryki będzie długofalowo rosnąć. Ośmieszony prestiż USA będzie skłaniać Chiny czy choćby Rosję do jeszcze większej, międzynarodowej aktywności i podkopywania ich dotychczasowej, silnej pozycji. Amerykanie ingerując w wewnętrzne sprawy krajów arabskich, przy pomocy swoich zachodnioeuropejskich atlantystów oraz imperialistów, zachowują się jak "słoń w składzie porcelany". Zlikwidowano bazy wojskowe, pozostawiono autochtonom nowoczesną i kosztowną broń, którą oczywiście przechwycili talibowie lub wodzowie, czy jak kto woli watażkowie plemienni. Nikt nigdy w sposób długotrwały nie podbił całego terytorium Afganistanu, jak widać lekcji tej nie odrobiły "zachodnie demokracje". Co gorsze dla amerykańskich podżegaczy wojennych nie ma już raczej infrastruktury umożliwiającej ponowny powrót zachodnich okupantów. W dobrze pojętym interesie zwykłych Amerykanów jest skończenie z długą tradycją USA, postrzeganego jako "policjanta i strażnika" dużej części świata. Prawdziwie suwerenne, szanujące się państwo, nie powinno już więcej chcieć amerykańskiego kolonializmu: finansowo- gospodarczej eksploatacji, wyzysku oraz groźnego militaryzmu. Szeroko rozumiany Zachód de facto zdestabilizował i zniszczył swoją szkodliwą obecnością szereg krajów arabskich. Doprowadził finalnie do fatalnych, groźnych długofalowo skutków migracji ludności oraz dzisiejszych problemów naszej części Europy.

Wojciech Jurczyk

Komentarze obsługiwane przez CComment

Dziś nie ma mężów stanu - na miarę Dmowskiego, Witosa, Starzyńskiego - tylko mali politykierzy, którzy zapomnieli co to Polska. Nie ma patriotycznych polityków. A Polska potrzebuje mądrego patriotyzmu - i to szybko! Zanim wszystko oddadzą obcym.
Irena Kwiatkowska



Roman Dmowski

Jeden z ojców odzyskanej niepodległości Polski. Założyciel Komitetu Narodowego Polski.

Czytaj więcej

Jędrzej Giertych

Ideolog Obozu Narodowego, dyplomata i dziennikarz. Bliski współpracownik R. Dmowskiego, autor wielu książek i rozpraw historycznych.

Czytaj więcej

Adam Doboszyński

Polityk, pisarz i intelektualista, związany z obozem narodowym. Działacz Obozu Wielkiej Polski.

Czytaj więcej

Deklaracja Ideowa

OWP jest organizacją świadomych sił narodu, mających za zadanie uczynić go zdolnym do silnego ujęcia w swe ręce spraw swoich.

Czytaj więcej